niedziela, 31 grudnia 2017

Moje życzenia - osobiste

Dostałam wczoraj wiele życzeń na Nowy Rok, ale szczególnie dziękuję
za te osobiste, napisane przez adresata.

A skoro takie lubię najbardziej, to takie - moje - Wam składam:

Życzę Wam:
- wolności w podejmowaniu decyzji
- pracowitości wolnej od bólu
- radości z życia
- uwagi na rzeczy drobne...
- satysfakcji z wykonanej pracy
- usłyszenia pochwał
- wdzięczności, że nie jest gorzej...
- niepoddawania się
- wiary w sens wstawania z łóżka
- siły do opieki nad słabszymi
- wygranej na loterii (...powinnam zacząć grać w tym roku)
- uznania intelektu, błyskotliwości
- sukcesu w tym co robicie
- zdrowia! ( to miało być na pierwszym miejscu w liście...)
- ZDROWIA I ŚWIĘTEGO SPOKOJU!

(Resztę dopiszcie sami w komentarzach)

piątek, 29 grudnia 2017

A pani to jeszcze żyje?!

Co jakiś czas słyszę lub czytam, że ludzi, którzy wpływają na mnie negatywnie należy
omijać z daleka...
- To pijawki! Nie daj się! - słyszę zewsząd

Od wielu tygodni planowałam zakończyć taką, toksyczną, znajomość.
Wreszcie zdobyłam się na odwagę i weszłam do sklepu tej pani.
- Pani Osiu, jutro chcę rozliczyć się z panią i resztę moich rzeczy odebrać.
- Proszę bardzo, nie ma problemu, zapraszam.

Poczułam ogromną ulgę, bo tym razem nie usłyszałam słów podszytych drwiną,
sarkazmem, ironią. Może dlatego, że miała gościa...
W każdym razie ucieszyłam się, że zakończymy "współpracę". Już ostatecznie!

Muszę zaznaczyć, że próbowałam się od niej odciąć już 2 razy.
Kiedy miałam już dosyć jej marudzenia, kapryszenia, uwag co do mojego wyglądu,
fochów, krytykowania tego co robię,  itp. znikałam na długi czas.
Rok temu koleżanka powiedziała mi, że pani Osia pytała czy żyję...
Omal nie udusiłam się ze śmiechu, bo owa pani odwracała ode mnie wzrok,
gdy spotykałam ją na ulicy. 
Przemyślałam to i postanowiłam "złamać lody" i wstąpić do jej sklepiku, żeby
powiedzieć "dzień dobry".
- Noo, dzień dobry! A pani to jeszcze żyje?! - usłyszałam od kobiety starszej ode mnie
o ok. 20 lat...
- Hmmm... żyję jeszcze.
- No bo mówią, że pani zniknęła... - i tu przytoczyła mi kilka plotek na mój temat.
- Żyję, mam się świetnie i nie zamierzam tego zmieniać! 
I ta odpowiedź ją chyba wkurzyła.
Od października miałyśmy kontakt raptem dwukrotny, ale znowu niesympatyczny,
i to sprawiło, że znajomość tę zakończę w tym roku. Definitywnie.

Nie udało się!
" Sklep nieczynny z powodu choroby. Przepraszamy" - przeczytałam wczoraj na
kartce przyklejonej do drzwi.

- Hmmm... karma?






czwartek, 28 grudnia 2017

Poczta niedoręczona...

Kończy się rok i myślę o tym co w nim się wydarzyło...

Nie będę tego wymieniać, bo jak czytacie mój "plaster", to wiecie prawie
wszystko. Szkoda czasu mojego i Waszego.

Jednak napiszę o tym czego nie wiecie:
Dwa dni temu rozmawiałam z moją przyjaciółką i doszłam do wniosku,
że zrealizował się jeden z moich planów...
- Wiesz, to coś niezwykłego, jak nie pracujesz miesiąc z powodu choroby
(pęknięcia kostki) a pieniądze wpływają ci no konto!

Pośmiałyśmy się trochę, chociaż gorzko, z czasu jaki nas dopadł, ale cieszyłam się,
że chociaż jej jest lepiej.

Wracając do planu, to ja też miałam zamiar ustabilizować swoje dochody, ale
...nie udało się. Trudno!
Żyję jak korek na wodzie, ale są wspaniali ludzie, dzięki którym nie głoduję.

Natomiast, jeśli chodzi o prace, których bym nie podjęła, to jest kilka:
- w sierocińcu, bo wzięłabym te dzieciaki do domu
- w schronisku dla zwierząt, bo przygarnęłabym je wszystkie
- w domu dla bezdomnych, bo jak Hiszpan, walczyłabym o mieszkania dla nich
- i jeszcze kilka innych bym nie podjęła dla swojego przeżycia...

Do tej listy dopiszę jeszcze jedną posadę - czytacza niedoręczonej poczty...


Pewnie zadręczyłabym Was "plastrami z opatrunkiem", bo odpowiadałabym tu na każdy list.








wtorek, 26 grudnia 2017

Wielkie oczy

Wyspałam się dzisiaj do syta...
Budziłam się co jakiś czas, po dramatycznych snach.
W końcu, jak przyśniło mi się, że mam ciętą ranę brzucha, postanowiłam wstać
z łóżka.
- Upsss... Wolę jawę od snów!

Wieczorem pojechałam do pracowni, żeby zapomnieć o łóżku. Miałam zamiar namalować
jakąś łąkę, ale nie miałam terpentyny...
Wróciłam do domu i obejrzałam film "Wielkie oczy".
- Świetny!

Kolejny raz uświadomiłam sobie co rządzi sukcesem...
- Nie talent!
- Nie pomysł!
- Nie pracowitość!
- Nie wiedza!

- Sukces jest dzieckiem sprytu!

(Ale końcówka filmu dała mi nadzieję... że nie należy się poddawać)






poniedziałek, 25 grudnia 2017

M jak Miłość

Siedzę w domu, jest cicho... Włączyłam telewizor... O dziwio nie spalił się,
a nawet nie zasyczał, po długim czasie nie używania.
Po raz drugi obejrzałam film "Listy do M" i pod koniec filmu pomyślałam,
że...
- już zapomniałam co... (skleroza mnie wpędza w otępienie!)


- W każdym razie nie zapominajcie, żeby kochać i być otwartym na miłość.

sobota, 23 grudnia 2017

Prezent

Prezent - coś wartościowego dane komuś w prezencie; ofiarowane. (cytat z Wikipedii)

Nie wiem czy problem z prezentami mam tylko ja... Może ja i Zuza.

Zuzanna zapytała swojego męża co chciałby dostać na gwiazdkę.
- Marzy mi się lot samolotem!

Ich rozmowa miała miejsce wiele lat temu.
On był sztygarem na kopalni, zarabiał bardzo dobrze i właściwie nie potrzebował
niczego. Wszystko miał... ale samolotem nigdy nie leciał.

Zuza, była przeszczęśliwa, że wreszcie sprosta oczekiwaniom męża i nie będzie
musiała zastanawiać się czy kupić mu na gwiazdkę nowy zegarek czy koszulę,
o skarpetkach nie wspomnę.



Kupiła w Orbisie bilet lotniczy do Frankfurtu, oczywiście tam i z powrotem.
Włożyła do eleganckiej koperty i położyła pod choinką.

Jurek nie spodziewał się, że spełnione zostanie jego marzenie. Promieniał z radości.

Poleciał wkrótce.
Zuza czekała na niego na lotnisku.

- I co? I jak było? - zapytała rozpromieniona
- We Frankfurcie miałem tylko 2 godziny do lotu powrotnego... Przesiedziałem na lotnisku.
- No, qrwa chciałeś lecieć samolotem, a nie zwiedzać Niemcy!

...Tego prezentu nie zapomnę nigdy :)

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Paryżanka

Przeczytałam właśnie artykuł o tym czego stylowa kobieta powinna unikać...
Cyt:
"...Z wyjątkiem eleganckiego damskiego garnituru czy pięknej bielizny, oczywiście. Klasyczna garsonka albo duety buty plus torebka w tym samym kolorze, kolczyki plus naszyjnik z zestawu, a już dwa elementy z widocznym logo rożnych marek jednak kompletNIE odpadają..."

Takich rad jest w tym tekście jeszcze kilkanaście...

W trakcie czytania przypomniała mi się mama mojej przyjaciółki.
Nie pamiętam jej imienia, ale wspominam ją z czułością, bo mama Kasi miała ogromny dar...
Dar mówienia komplementów.
Była nieustannie uśmiechnięta i zadowolona z życia. Lśniła swoją osobowością.

Kiedyś spotkałyśmy się, przypadkiem, na przystanku autobusowym.
Nie zdążyłam powiedzieć jej "dzień dobry", a usłyszałam:
- Paryżanka!
- Proszę ze mnie nie żartować...
- Ja mówię poważnie! Masz dobry styl, nie jakiś pospolity...
- Staram się nie wyróżniać - odpowiedziałam
- Ha! Wyróżniasz się, bo nie błyszczysz!

Były to lata ...dawne, nawet nie pamiętam które.
Ale znajomość z tą panią utwierdziła mnie w przekonaniu,  że mój styl nie musi
podążać za najnowszymi trendami.
Nie muszę golić głowy z prawego lub z lewego boku...
Nie muszę mieć sztucznych paznokci...
Nie muszę nosić lateksowych spodni...
Nie muszę doczepiać włosów...
Nie muszę doklejać rzęs...

Mogę wszystko, ale nic nie muszę!


Ps. polecam:
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/56,107881,22750592,17-rzeczy-ktorych-stylowa-paryzanka-nigdy-nie-wlozy-ani-nie.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Kobieta

sobota, 16 grudnia 2017

Ona i on na zakupach...

Pojechałam wczoraj do sklepu zoologicznego po ziarenka i kolby dla moich papug.
Sklep jest na terenie supermarketu, więc w drodze do niego minęłam między innymi
miejsce z masującymi fotelami.
Wiem, że należy wrzucić do automatu jakiś pieniądz, żeby fotel zadziałał.
Nie wiem jaki, ale chyba nie mały, bo nie widziałam nigdy osoby korzystającej
z masażu.
Kupiłam to co chciałam i znowu minęłam mężczyznę siedzącego w "cudownym"
fotelu.
- Po co kobiety biorą facetów na zakupy?!
- Przecież od dawna wiadomo, że mężczyzna wchodzi do sklepu po konkretną rzecz,
płaci i wychodzi.


- To my, baby, latamy między stoiskami i zastanawiamy się czy może nie przydałoby
się nam na przyszłość...
- Te biedaki, spocone, bo w ciepłych kurtkach, siedzą na ławkach pod kasą i czekają
na swoje kobiety, bo chcą być dla nich "oparciem", bo zdecydowali się dźwigać zakupy...

Pamiętam mój układ z Andrzejem:
- Idę na zakupy, wrócę o ...którejśtam.
- Dobra, umówię się z Czarnym. Spotkamy się wieczorem, w domu.

To było zdrowe...

Ps. I takiego "zdrowia" w szale świątecznych zakupów życzę wszystkim. Kropka!


piątek, 15 grudnia 2017

Do dzieła, Kochani

Pracuję w branży, która jest ostatnim ogniwem w łańcuchu pokarmowym...

Słyszę lub czytam miłe komentarze, ale nimi trudno zapłacić rachunki.
Nie poddaję się i ciągle wierzę w ludzi, którzy mają potrzebę posiadania
czegoś co stworzyłam.
Nie o moich problemach chcę dzisiaj napisać.

Zrobiłam małe zakupy w Biedronce i pakowałam tę cebulę, ziemniaki
i papier toaletowy do auta na parkingu.
Kątem oka widziałam zbliżającego się mężczyznę...
- Niech nie podchodzi, bo go tylko zdołuję - pomyślałam

Od czasu jak jakiś obszczymur rzucił we mnie kapslami z piwa,
obiecałam sobie, że nie będę wspierać leni żerujących na innych.
W ostateczności zadawałam pytanie:
- Pan, mężczyzna prosi kobietę o pieniądze?! Nie wstyd panu?!

Ale moja taktyka zawiodła jak zobaczyłam twarz faceta, który
do mnie podszedł...
- Przepraszam panią, ale proszę mnie wysłuchać. Nie będę ściemniał.
Kilka dni temu wyszłem z więzienia... Nie mam za co żyć. My może pani
dać mi parę groszy?
- Gdzie pan mieszka - zapytała właściwie bez sensu, bo mnie to nie interesowało,
ale chciałam chyba usłyszeć czy się nie zająknie...
- Tu, niedaleko, na Kozielskiej, koło skrzyżowania ze światłami.

Niewiele myśląc wysypałam mu na dłoń wszystkie drobne, jakie miałam.

Jeśli mnie okłamał to życie mu odpłaci...
Ale jeśli, rzeczywiście, nie ma na chleb, to może przeżyje dzięki moim drobniakom
kolejny dzień.

Myślimy o nadchodzących Świętach.
O cudnym czasie.
Planujemy co upiec, ugotować, w co się ubrać...
Pewnie na stole wigilijnym będzie nakrycie dla przypadkowego gościa...

Oooo... znam ten pic!
Szukajcie potrzebujących, biednych i tych, którzy nie mają nadziei na godne
świętowanie urodzin Jezusa Chrystusa.
I to już!

Wierzę w Was, moi czytelnicy "Plastra z opatrunkiem"... i wiem, że nie piszę w próżnię.








czwartek, 14 grudnia 2017

Jak Scarlett O'hara

Wiem, wiem... Garbimy się, bo choroba w domu, bo nie ma zgody w rodzinie, bo nie podołamy z prezentami na gwiazdkę...
Mogłabym wymieniać powody naszego kurczenia się przez
dłuższy czas...
Ja również bywam pochyloną konwalią, nie ukrywam.

Kiedyś, ktoś powiedział mi:...
- Wyprostuj się i prowadź!
Zapamiętałam tę chwilę...
Wcześniej usłyszałam:
- Nie przejmuj się, przejmij władzę!
Nie wiem jeszcze jak to zrobić, ale pomyślę o tym jutro -
jak Scarlett O'hara




środa, 13 grudnia 2017

Bajka

Po godzinie czytania o tym co dzieje się na świecie wyświetliło mi się pytanie:
"Co jest po drugiej stronie Ziemi?"


- Nooo... to już jestem pewna, że urodziłam się w nieodpowiednim miejscu!
...
Ps. Żartuję, oczywiście
Z tej strony Ziemi urodziło się kilka osób, które kocham, lubię, podziwiam i
nie "oddałabym" ich za żaden bajkowy domek z ogródkiem w ciepłym klimacie.

wtorek, 12 grudnia 2017

Zaproszenie

Jakoś od lat nie mogę się pogodzić z wieczorem o 16-ej...
Pewnie nigdy nie polubię ciemnych dni.
Właśnie zimą włącza mi się mega wyobraźnia, jakby w obronie własnej.

Profesor Bralczyk mówi, że z ciemnością należy się pogodzić i wtopić w nią
lub z nią walczyć.
No to ja walczę jak umiem...
Jak nie chcecie poddać się zimowemu smutkowi to włączcie wyobraźnię!



Zapraszam Was do mojego ogrodu na dobre jedzenie, wino i pogaduchy
Ps. Zapewniam, że nikt z zewnątrz Was nie zobaczy, bo to ukryte przed światem miejsce

niedziela, 10 grudnia 2017

Nie mam się w co ubrać...

Nie mam co na siebie włożyć - pomyślałam właśnie, bo nadchodzą Święta i należałoby wyglądać odświętnie...
- Mój ulubiony sweter odpada, bo czarny, a rodzina krytykuje mnie za chodzenie w czerniach od ponad 20-tu lat...
- No to może włożę coś pastelowego w Wigilię?
- Nie włożę, bo czuję się w tej kolorystyce jak ciastko z kremem...
- Kolor szary mi się podoba. Dobrze się w nim czuję. Ha!

- Ale te szare ciuchy, które mam są wiekowe, a nowych nie kupię.

- No to już nie wiem już w co się ubiorę!

Przejrzałam portale modowe na zimę 2017/2018, żeby znaleźć rozwiązanie mojego problemu i zobaczyłam coś, co dało mi wiarę w oryginalny wygląd...



Kapcie obszyję jakimś futerkiem i będzie kreatywnie, i ciepło, i nikt nie zwróci mi uwagi, że mam czarny sweter lub bluzkę...

sobota, 9 grudnia 2017

Obiecuję!

W piątek przeszłam przez gliwicki rynek, żeby zobaczyć jak się ma Jarmark
z okazji Bożego Narodzenia...
To co zobaczyłam, zdecydowanie, nie nastroiło mnie radością.
Zamiast tłumów klientów zobaczyłam kilkudziesięciu wystawców, którzy
byli zmarznięci i zrezygnowani.
Błagalnym wzrokiem przyciągali nielicznych przechodniów, żeby sprzedać
swoje produkty... A ja chciałam opuścić rynek jak najszybciej, bo nie byłam
zainteresowana sercami z piernika lub grzańcem "jakimśtam".

Zwolniłam jednak przy stoisku pani, która robi niebanalną ceramikę, maluje
na jedwabiu, haftuje, dzierga... jest dla mnie artystką.
- I co mam jej powiedzieć? - pomyślałam - Że cenię to co robi? I że trzymam
za nią kciuki? I że życzę jej klientów? - ...nie odważyłam się.
Zapłaciła za to stoisko nie mniej niż 500,-zł. Na te pieniądze pracowała pewnie
miesiąc, jak nie więcej... Ona nie oczekuje kogoś, kto powie jej, że podziwia jej
pracę. Ona czeka na klienta, który wyciągnie z portfela gotówkę i zapłaci!

- Mało jest takich momentów, że jestem "zimna", ale nie dam rady ocieplić świata...

Poszłam dalej, ale obiecałam sobie, że kiedyś od niej coś kupię. Obiecuję!

środa, 6 grudnia 2017

Stres

Wróciłam z pracowni wcześniej niż zwykle, bo zapowiedzieli się fachowcy na wymianę
wodomierzy.
Takie techniczne sprawy wytrącają mnie z rytmu w jakim żyję i ...nie jestem wtedy
zadowolona. Jakoś nie lubię obcych osób w domu... Czuję, że ktoś kogo nie zaprosiłam
jest w moim życiu obcym ciałem. Tak jak pyłek w oku...

- Nie ma rady, muszę ich wpuścić do domu, bo ...muszę - pomyślałam - Zrobią, co muszą
zrobić i pójdą.
- Ała!
- Nie marudź, dziwolągu! To zwykłe życie! - próbowałam postawić się na Ziemi.

Wyjęłam czekoladę.
- Ha! Mam lek na stres!



- Ale tydzień temu zjadłam dwie kostki i jakoś te "endorfiny" nie zadziałały... Muszę się
z tym problemem przespać... Może nie będzie tak źle.




wtorek, 5 grudnia 2017

Prezent

Dzisiaj Mikołaj pewnie da z siebie wszystko, żeby Was zaskoczyć :)

To fajny dzień.

Dawno, dawno temu, i mnie zaskakiwał.
Dostawałam prezenty, których się nie spodziewałam....
Kiedyś, oprócz złotej bransoletki Mikołaj przysłał mi nową pralkę!
Pralkę, na owe czasy tak nowoczesną, że trudno było mi opanować jej obsługę.

Był to rok 1995! Prawie prehistoria elektroniczna - panel sterowania z wyświetlanymi ikonkami,
otwieranie od góry, pranie w zimnej wodzie, bąbelkowe.... Cud techniki!



Stałam nad tym wynalazkiem z nadzieją, że opanuję programator i ta najdroższa na rynku
pralka zadziała.
- A gdzie wsypuje się proszek - zapytał mój "Mikołaj"
- Do bębna, bo nie ma innej możliwości.

"Mikołaj" strzelił focha i poszedł oglądać telewizję...





poniedziałek, 4 grudnia 2017

Autoofiara

Kilka tygodni temu stwierdziłam, że nie mam już pomysłu na temat obrazu i
załamałam się...
Pomyślałam, że to mój koniec.

Po godzinie "leżenia" na dnie psychicznego dołu pomyślałam:
- Będę kopiować samą siebie!

Od tego czasu maluję obrazy i obrazki wymyślone lata temu, ale w innej wersji.
I chyba będę dalej powtarzać to co kiedyś stworzyłam, bo ...wzięłam lekcję
z działalności innych artystów.

Doszłam do wniosku, że:
muzyk nie komponuje nowego utworu na każdy koncert
piosenkarka śpiewa te same piosenki przez wiele lat
poeta recytuje wiersze, które napisał dawno temu
aktor gra rolę przez kilka sezonów
rzeźbiarz "drąży" w drewnie temat, który podoba się ludziom
grafik powiela swoje prace
ceramik powtarza formy, kolorystykę
itd...

Dałam sobie pozwolenie, żeby malować moje ukochane tematy bez presji,
że muszę wymyślać nowe.

Ps. Moje łąki są antyalergiczne, więc nikomu krzywdy nie zrobię :)




sobota, 2 grudnia 2017

cyt: "szczęście pieniędzy nie daje" (Andrzej Poniedzielski)

Mam znajomego, który od lat boryka się z depresją sytuacyjną.
Z uporem maniaka, co jakiś czas, nakłaniam go do patrzenia w przyszłość.
- Te powroty do przeszłości niczemu nie służą! - powtarzałam wielokrotnie.

Dzisiaj, przez przypadek, zobaczyłam aktualne zdjęcie pani Ewy Minge
i oniemiałam....


Pamiętam jak mówiła, że te rude loki były dla niej przymusem, nie lubiła ich...
Takiego wizerunku wymagał kontrakt i natychmiast, jak się zakończył zmieniła
fryzurę.
Ścięła włosy i zmieniła ich kolor - poczuła się wreszcie szczęśliwa.

Andrzej Poniedzielski ma rację, mówiąc "szczęście pieniędzy nie daje"....
Powiedział to w łódzkiej "Przechowalni" zaprzeczając twierdzeniu, że
"pieniądze szczęścia nie dają".

Ps. Chyba przestanę mówić ludziom, żeby nie wracali do przeszłości.
Bo może warto do niej wrócić, żeby żyć od nowa...