środa, 24 stycznia 2018

Koniec...

Kilka dni temu dowiedziałam się, że 3 lata temu zmarł pan Zenek, służący pani Janeczki.
Pamiętacie pewnie 4 opowiadania o starszej pani...
( http://plasterzopatrunkiem.blogspot.com/…/stara-roza-cz1.ht… )
No więc, przypadkiem dowiedziałam się, że nie żyje pan Zenek.
- A co z panią Janeczką? - zapytałam
- Nie wiem. Pan Piotr do niej jeździ. Ale nic więcej nie wiem.
Nie dopytywałam dłużej, bo uznałam, że to temat chroniony
i niczego więcej się nie dowiem.
Właściwie, nawet nie zależało mi na szczegółowej informacji, bo
rozstałyśmy się w ...dziwnej atmosferze.
Od tych paru dni dręczy mnie pytanie jak żyje ta pani...
Całe życie opływała we wszelakie dobra, miała wokół siebie
osoby spełniające jej kaprysy, jeszcze kilka lat temu była królową
dla swojego poddanego...
Wiem doskonale, że jest uzależniona od innych, bo jest po prostu nie zaradna. Ma ogromną nadwagę i nie wychodzi z domu.
Zawsze, kiedy przejeżdżam obok kamieniczki, w której mieszka,
spoglądam w jej okna. Niezmiennie widzę seledynowe rolety,
bo nie lubi światła.
Czasami miałam ochotę wstąpić do niej...
Ale jak przypomniałam sobie, że zrobiono ze mnie "sępa",
przestawałam o tym myśleć.
Nie chcę powtórzyć tamtej historii. "Przeszłość nie jest po to, żeby w niej żyć, ale żeby się z niej uczyć", jak powiedział mądry człowiek.
Ale...
...Chyba niepotrzebnie martwię się losem kobiety, która ma bardzo wysoką emeryturę po mężu, 2 mieszkania, oprócz tego, w którym mieszka i ...kufereczek banknotów 200-złotowych.
Pan Piotra trochę poznałam... Wiem, że nie jest bezinteresowny.
Testament pani Janeczki też czytałam. Jeśli go nie zmieniła, to
jedynym spadkobiercą jest Caritas...
Oj, współczuję jej!
Ps. Tylko tyle mogę...

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Aspen

Cierpię...
Boli mnie kolano...
Nie wiedziałam, że szok pourazowy może trwać ponad 8 godzin...

Na początku stycznia odwiedziłam koleżankę. Nie miałyśmy wiele czasu na pogaduchy, więc ...bla, bla, bla i odprowadziła mnie do wyjścia.
- Ale ciemno. Szkoda, że nie ma śniegu - powiedziałam wychodząc.
- Oooo, przydałby się, zwłaszcza teraz, zimą. A, właśnie!
W tym roku nie jedziesz do Aspen?
- Nieeee, w tym roku, chyba nie. Będą tam wszyscy moi znajomi.
- O!
- Tak, Aspen stało się banalne... Tę zimę spędzę w mojej pracowni.
Małgosia zaśmiała się serdecznie i rozstałyśmy się.

Żartowałyśmy, oczywiście.

"Pycha kroczy przed upadkiem" (Przypowieści Salomona 16:18)

Nasz los nie zna się na żartach i ukarał mnie za pychę.

Wczoraj nie upadłam...
Ja walnęłam sobą o lód!

Chyba przestanę w ten sposób żartować...

Ps. Ale, jako utykająca, mogę sprawiać wrażenie, że wróciłam
z Aspen.



niedziela, 21 stycznia 2018

Dzień Babci

Dzień Babci...
- Hmmm... cały wieczór myślę o tym dniu, bo pamiętam jak moja babcia starała się,
żeby to był wyjątkowy dzień.
Smażyła górę pączków ceresie. Tym tłuszczem było przesycone
powietrze w jej mieszkaniu. Jednak miło wspominam ten zapach.
Pączki były wielkie, ciemne, posypane cukrem pudrem.
Tego dnia uśmiechała się nadzwyczajnie... Była chyba zadowolona, że ślina nam cieknie
na widok stosu świeżutkich pączków.
Taką chcę Ją pamiętać - zadowoloną, szczęśliwą...

Zachowałam po niej kilka rzeczy.
Mam Jej ukochaną maszynę do szycia, mam dziesiątki zdjęć,
mam również serwis do kawy, który był dla niej świętością.
Pewnie nigdy go nie użyła, bo odkąd pamiętam, stał w kredensie, za szybą.
Cała rodzina wiedziała, że nie wolno go nawet tknąć...
Wolno nam było tylko patrzeć z zachwytem na idealnie ułożoną kompozycję na półce.

Teraz ten serwis stoi na mojej półce.
I o zgrozo, ja go używam!
Często piję kawę z babcinej filiżanki. Pycha!

Mam nadzieję, że Babcia tego nie widzi :)

Ps. Chyba nie widzi, bo jakby widziała, że serwis jest ustawiony
pionowo, a nie poziomo, strzeliłby we mnie jakiś piorun...



środa, 17 stycznia 2018

Mam słabą silną wolę...

Zatrzymałam się wczoraj przy bazarku, żeby kupić ziemniaki.
Pech chciał, żebym zaparkowała pod budynkiem, w którym jest
ciucholand...
- O! - pomyślałam - Jakiś nowy...
Miałam bardzo silną wolę, żeby pójść prosto do stoiska z warzywami, ale wola okazała się za słaba.
Otworzyłam szklane drzwi i okazało się, że ciucholand jest
na piętrze.
- Schody... Hmmm... Nie lubię! Ale trudno, wejdę i zobaczę co mają.
Zobaczyłam kilkanaście stelaży z odzieżą i mało szperających osób.
Poszłam między wieszaki...
Dosyć szybko szłam, bo nie miałam pomysłu czego szukać...
Właściwie wszystko, co jest mi potrzebne mam.
Już kierowałam się do wyjścia, jak zobaczyłam czerwoną koszulę, sztruksową.
- O rany, świetna! Dobrej jakości, chyba nawet nie używana... 

Wrzuciłam do koszyka.
- Ile płacę? - zapytałam dziewczynę przy kasie fiskalnej.
- 7,99zł
- To ja jeszcze wrócę po szarą, która mi się podoba.
- Proszę.
Zapłaciłam i pomaszerowałam po ziemniaki...
Teraz myślę:
- Po co ja wydałam prawie 16,- zł na dwie koszule?!
Czerwona fajna, ale nie dla mnie! Ja noszę czernie, brązy
i szarości!
Szara też fajna, w dobrym gatunku, ale nie zauważyłam, że
męska...

sobota, 13 stycznia 2018

Vegas

Wróciłam z pracowni kilka godzin wcześniej, niż zwykle, bo nie miałam siły na zrobienie czegokolwiek...
Leniem będę może dzisiaj, ale przez ostatnie 2 tygodnie tyrałam jak Pstrowski.
Miałam zamiar położyć się do łóżka z nową książką, ale okazało się, że jakaś telewizja emituje
film "Last Vegas", który jest w czołówce moich ulubionych.
Pomyślałam, że potrzebuję tego czasu nicnierobienia, patrzenia, relaksu.
W trakcie filmu wiele rzeczy zrozumiałam...
Polecam obejrzenie.
Historia czterech facectów, nie jest powierzchowna...
W tym fantastycznym filmie jest pokazane sedno życia.
Na pozór wydaje się, że chodzi o jednorazową balangę starych ludzi, ale w gruncie rzeczy

mówi ten scenariusz o zwykłym zadowoleniu, radości.
Śmiało, do tej czwórki starszych panów, mogłabym dopisać moją mamę.
Od wczoraj ma swoje "Vegas", w postaci nowego gniazdka.

czwartek, 11 stycznia 2018

Lustro

Do niedawna, wchodząc rano do łazienki i widząc siebie w lustrze, mówiłam:
- niemożliwe, że to jestem ja!

"Wrzuciłam na luz"!
Teraz, jak widzę swoje odbicie w lustrze, jeszcze bardziej czochram włosy
i robię miny wyostrzające zmarszczki. Potem puszczam do siebie oko, uśmiecham się
i myślę:
- to będzie dobry dzień!

Nie robię statystyk z udanych dni, ale chyba nie jest źle, skoro Wam nie płaczę...

Miejcie fajny dzień, bez względu na wszelkie "popapraństwa".

niedziela, 7 stycznia 2018

Spokój

Kilka dni temu zadzwonił do mnie kolega i zapytał:
- Dośka, czego ci życzyć w nowym roku? Czego chcesz?
- Spokoju mi życz! Jak będę spokojna to będę zdrowa, silna i będę ...pracowała.
- No, to ci życzę spokoju! A co? Jest źle?!
- Hmmm... - i zaśmiałam się.
- Znasz mnie już tyle lat i wiesz, że nie lubię "ostrych zakrętów", bo nie wiadomo
co jest na drodze...
- To wiem...
- Dlatego właśnie chciałabym żyć spokojnie, przewidywalnie...
- Jesteś za bardzo poukładana!
- Kurde, ja już spontany mam zaliczone! Nie chcę wsiadać do pierwszego,
lepszego pociągu, żeby jechać na zakupy. A tak kiedyś robiłam...
- Pamiętam...
- Teraz chcę żyć monotonnie. Dziwić się, że wstałam. Dziękować Bogu, że miałam
siłę coś zrobić. Kłaść się do łóżka z nadzieją na piękny wschód słońca. ...Mieć
kasę na opłaty i tyle!
- To ja ci tego życzę!
- Dzięki!
- A niczego poza tym nie chcesz? - usłyszałam pytanie z podtekstem...
- Tak, chcę maskę przeciwpyłową i izolującą toksyny, najlepszą jaka jest, bo kaszlę!

piątek, 5 stycznia 2018

Zaufanie

20 lat temu, krótko po śmierci Andrzeja, postanowiłam sprzedać audi, którego
utrzymanie nie było na moją kieszeń.
Poprosiłam znajomego, żeby znalazł kupca, bo sama nie miałam siły na tego typu
rzeczy. Żyłam w permanentnej rozpaczy...
Janek poprosił mnie o zaufanie i zapewnił, że pomoże mi w sprzedaży auta.
Wcześniej zawoził do fotografa klisze, na moją prośbę, żebym miała pamiątkę.
W każdym razie, swoim zachowaniem nie wzbudzał moich wątpliwości...

Oddałam mu samochód, podpisałam umową sprzedaży. Szczęśliwie, jak mi się wydawało,
ze wspólnym kolegą. I nastąpiła cisza...

- Jasiu, może czas się rozliczyć za audi? Minęło ponad pół roku od podpisania umowy.
- Dośka, jasne, ale poczekaj jeszcze chwilę, bo to jest auto dla córki Marka i mechanik
musi je przygotować.
- OK!

Minęło kolejne pół roku, a ja czekałam na kasę. Niewielką, bo auto starej generacji, ale
jakąś.
Kilka razy dzwoniłam, ale bez odbioru. W końcu usłyszałam głos Janka:
- Nooo, mam dla ciebie 5 stów. Jutro mogę ci podwieźć.
- Ile? 500,-zł?! A reszta?
- Reszta niebawem.

Miałam wtedy sporo wolnego czasu i sprawdziłam ile kosztuje wywołanie zdjęć, które
przywiózł mi Jasiek i zażyczył sobie 150,-zł. ...Okazało się, że nie zapłacił więcej jak
30,-zł...

Byłam zdruzgotana wykorzystaniem mojej żałoby.
Pomyślałam, że odpuszczę draniowi i zapomnę o oszustwie.

Po kolejnych kilku miesiącach zobaczyłam mój samochód zaparkowany przy rynku!
- Jasiek, kiedy rozliczysz się ze mną za auto?! - zadzwoniłam jednak, bo nie wytrzymałam.
- Ale tego audika ukradli spod warsztatu samochodowego - usłyszałam odpowiedź
- Stoi na Raciborskiej!
- Jak to?! Jacy, ci złodzieje są niefrasobliwi...

Nigdy nie dostałam pieniędzy za samochód. Kontakt się urwał.

Ps. Proszę Was, miejcie ograniczone zaufanie!
A o moim, kolejnym zaufaniu, z 04.01.2018r napiszę pewnie długi tekst...






środa, 3 stycznia 2018

Słowo

Piszę Wam o sobie wiele...
Nie wszystko, ale dużo.
Czasami myślę, że za dużo, ale plaster z opatrunkiem ma spełniać jakąś rolę.

Spojrzałam przed chwilą na światła miasta, w którym mieszkam, tak jak z gniazda,
bo mieszkam dosyć wysoko i pomyślałam, że uwielbiam tę przestrzeń...

Zastanowiłam się, przy okazji, nad znaczeniem słowa "przestrzeń".

Pewnie każdy inaczej interpretuje przestrzeń...

Dla więźnia będzie to spacerniak, ...czy jak się to nazywa.
Dla podróżnika będzie to widok na ocean.
Dla matki z małymi dziećmi przestrzenią będzie to park.
Dla faceta z korporacji będzie nią autostrada.
Dla...
- Dodajcie sobie sami, co może być dla Was przestrzenią.

W każdym razie, myślę, że to jest jedno z moich ulubionych słów.
Jest WOW!

Lubię też słowo "Oksywie", chociaż nie wiem dlaczego...

Nie lubię, natomiast:
"Obstalunek" i "Kark"