piątek, 10 marca 2017

Plany

Wiele lat temu mieszkałam na osiedlu na skraju miasta.
Pamiętam, że od wczesnej wiosny do późnej jesieni tam pachniało.
Najwyraźniej latem, kiedy wiał zachodni wiatr. Otwarte okno wpuszczało
do mieszkania powiew dzikiej przyrody. Las,  łąki... Coś wspaniałego.

Kiedy zdecydowałam się przeprowadzić z centrum miasta, właśnie to osiedle
było najbardziej przeze mnie preferowane.
Tam spędziłam wiele szczęśliwych lat, tam rośnie zasadzona przeze mnie jodełka.
Tam jest pochowana moja pierwsza papużka Figa.

Pojechałam na to osiedle latem 2015 roku, bo znalazłam mieszkanie wystawione na sprzedaż.

W oczekiwaniu na agentkę nieruchomości zrobiłam sobie spacer po znajomych chodnikach.
Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam, że moja choinka rośnie!
Wsadziłam ją rok przed wyprowadzką i po niedługim czasie zauważyłam, że jakiś drań
złamał jej czubek wzrostu. Chciało mi się wtedy płakać...
Nie wierzyłam własnym oczom, że jodełka wypuściła nowy pęd i rośnie wzwyż w najlepsze.
- Wrócę do ciebie - powiedziałam patrząc na jej wysokość.
Potem poszłam na plac zabaw, z którego mogłam zobaczyć moje byłe okna.
Żaluzje zostały po mnie... Ale kwiatów na balkonie nie było.

Weszłam do osiedlowej cukierni.  Za moich czasów nie istniała.
Poprosiłam jakiś kawałek ciasta i i usłyszałam:
- Dorota, to ty?!
Osłupiałam... Przez kilka sekund patrzyłam na sprzedającą i w końcu przypomniałam
sobie jej tembr głosu.
- Ewa?
- No pewnie! - uśmiechnęła się rozbawiona.
- Ale niespodzianka! - ucieszyłam się
Zamieniłyśmy kilka słów i powiedziałam jej, że chcę w bloku obok kupić mieszkanie,
bo mnie tu ciągnie.
- A do czego? - zapytała zdziwiona Ewa
Była moją sąsiadką z trzeciego piętra, ja mieszkałam na drugim.
- Do tego widoku nieba za oknem, do zapachu ziemi...
- A na którym piętrze to mieszkanie?
- Na czwartym - odpowiedziałam ze szczęściem na twarzy
- Proszę cię, zastanów się. Mnie jest już trudno wchodzić na trzecie, zwłaszcza
z zakupami....
- Ale tu są takie pachnące wiatry z zachodu.
- Były! Kiedyś, jak nie było strefy ekonomcznej... - Ewa zawsze stała twardo na
ziemi.
- A teraz?
- A teraz jest smród spalin tysięcy samochodów! Najgorzej jest ok. 14-ej, jak jest
zmiana.

To nie była dobra dla mnie wiadomość... Runął mój plan.

Rzeczywiście, poczułam te spaliny kiedy między 14-tą, a 15-tą pojechałam sprawdzić
czy faktycznie tak jest.

Czar prysł... Zimnym okiem spojrzałam na nowe budynki TBS wybudowane na "moich"
pachnących łąkach. Potem wsiadłam w auto i zwiedziłam specjalną strefę ekonomiczną.

Zobaczyłam beton...
Dzisiaj patrzę na te zakłady pracy podziwiając nocą światełka. Ładny widok.
Ale to były kiedyś pachnące łąki i pola...

Świat się zmienia...
Plany należy ograniczyć tylko do jutra! Mówię Wam.

2 komentarze: