Namalowałam ponad 3 tysiące obrazów i obrazków. Pewnie liczba ta zbliża się
już do 4 tysięcy... Nie ważne!
Niejednokrotnie dzwonią do mnie osoby, które moje prace już mają, lub chciałyby mieć.
Za każdym razem cieszę się jak dziecko.
W niedzielę odebrałam telofon od pani, której spodobał się jeden z moich obrazów.
Rozmowa była miła, konkretna i zakończyła się transakcją.
Ale nigdy nie zapomnę rozmowy telefonicznej sprzed kilku lat...
Zadzwonił mężczyzna. Przedstawił się uprzejmie i powiedział, że bardzo podoba
mu się mój sposób malowania i że chciałby mieć kilka moich prac w swojej kolekcji.
Byłam przeszczęśliwa!
Przez kilkadziesiąt minut opowiadał mi o swojej miłości do malarstwa i o swoich zbiorach.
Czułam się wyróżniona., bo zadzwonił właśnie do mnie...
J
a powiedziałam mu, że uwielbiam malować miniatury, bo kompozycja małych obrazków wydaje mi się ciekawsza od jednego dużego obrazu ...no i że podziwiam takich a takich mistrzów...
(zdjęcie prac Jana Stanisławskiego w Muzeum Narodowym, nie moje)
Po czym pan wymienił kilkanaście nazwisk wspólczesnych malarzy z dumą, że posiada ich prace.
- Wnioskuję, że ma pan sporą kolekcję obrazów - wyraziłam swoje uznanie.
- O tak! Kilka tysięcy.
Przeszedł mnie dreszcz, bo wyobraziłam jak majętnym musi być człowiekiem.
- Kilka tysięcy?! Czy pan mieszka w jakimś pałacu?!
- Nie, ja mam galerię zdjęć obrazów na Naszej Klasie.
Mam jeszcze coś dodawać?
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz