Uczę się pisać na klawiaturze po ciemku! Może brak światła ma tej nauce służyć?
- Ale po co? - zastanawiam się i piszę po mimo wszystko.
Prąd włącza mi się z częstotliwością kilku razy na minutę. Lub wyłącza, raczej.
Na różne sposoby i kombinacje próbowałam wykluczyć źródło problemu...
Niektóre urządzenia wyłączyłam z gniazdek, żeby nie obciążały instalacji.
Dziwne jest to, że w łazience mam prąd bez przerwy...
Zaświaty maczają w tym palce, czy co?!
Ok, nie marudzę już dłużej. Zniosę to jasno-ciemno, jakoś...
Nie ukrywam jednak, że można zwariować.
Ale przecież mogłam być w gorszej sytuacji...
Widziałam dzisiaj rozbite auta na poboczu drogi, przy nich policję i karetkę na sygnale.
Mogłabym mieć skręconą nogę w kolanie, jak mój sąsiad-narciarz...
Ja tylko nie mam prądu w mieszkaniu i kaszlę tak, że bolą mnie żebra.
Poza tym jestem pogodną idiotką i wszystko przetrwam :)
...Taką mam nadzieję.
Przetrwasz bo możesz odlecieć we wspaniałą prozę, która,sądzę,daje Ci spokój,radość ...Tak trzymaj...�� Olga
OdpowiedzUsuńOlgo, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzetrwasz, przetrwasz... Tylko o zdrowie dbaj. A że w łazience prąd jest ok, to pewnie jedna faza tylko szwankuje. U nas na wsi, często mamy takie migawki. Dłuższe przerwy też. W większości linie napowietrzne i z byle powodu się uszkadzają. A to gałąź, a to oblodzenie, a to wietrzyk, a to burza... Przywykliśmy. Agregat nas ratuje.
OdpowiedzUsuńOj, a ja jak zwykle. Nie drażni Cię, że ja tu swoje dywagacje jakieś wtrącam? I bloga Ci zaśmiecam?
Miszko kochana, ja się ogromnie cieszę, że komentujesz!!!
OdpowiedzUsuńTo mi ulżyło :D Lubię tu sobie tak pomonologować po lekturze Twoich "Doroty Doświadczyńskiej przypadków". Uruchamiają pamięć, budzą refleksje... Na FB większy tłok, a ja nie za bardzo lubię. Jak Twoja Babcia Helena. :)
Usuń:)
Usuń