Wyspałam się dzisiaj do syta...
Budziłam się co jakiś czas, po dramatycznych snach.
W końcu, jak przyśniło mi się, że mam ciętą ranę brzucha, postanowiłam wstać
z łóżka.
- Upsss... Wolę jawę od snów!
Wieczorem pojechałam do pracowni, żeby zapomnieć o łóżku. Miałam zamiar namalować
jakąś łąkę, ale nie miałam terpentyny...
Wróciłam do domu i obejrzałam film "Wielkie oczy".
- Świetny!
Kolejny raz uświadomiłam sobie co rządzi sukcesem...
- Nie talent!
- Nie pomysł!
- Nie pracowitość!
- Nie wiedza!
- Sukces jest dzieckiem sprytu!
(Ale końcówka filmu dała mi nadzieję... że nie należy się poddawać)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz