Kilka dni temu zadzwonił do mnie kolega i zapytał:
- Dośka, czego ci życzyć w nowym roku? Czego chcesz?
- Spokoju mi życz! Jak będę spokojna to będę zdrowa, silna i będę ...pracowała.
- No, to ci życzę spokoju! A co? Jest źle?!
- Hmmm... - i zaśmiałam się.
- Znasz mnie już tyle lat i wiesz, że nie lubię "ostrych zakrętów", bo nie wiadomo
co jest na drodze...
- To wiem...
- Dlatego właśnie chciałabym żyć spokojnie, przewidywalnie...
- Jesteś za bardzo poukładana!
- Kurde, ja już spontany mam zaliczone! Nie chcę wsiadać do pierwszego,
lepszego pociągu, żeby jechać na zakupy. A tak kiedyś robiłam...
- Pamiętam...
- Teraz chcę żyć monotonnie. Dziwić się, że wstałam. Dziękować Bogu, że miałam
siłę coś zrobić. Kłaść się do łóżka z nadzieją na piękny wschód słońca. ...Mieć
kasę na opłaty i tyle!
- To ja ci tego życzę!
- Dzięki!
- A niczego poza tym nie chcesz? - usłyszałam pytanie z podtekstem...
- Tak, chcę maskę przeciwpyłową i izolującą toksyny, najlepszą jaka jest, bo kaszlę!
Witaj...fajnie się Ciebie czyta...podglądam od miesiąca Twoje wpisy...
OdpowiedzUsuńzapraszam na swój blog: amfilada.blogspot.com
nie wiem dlaczego ale od początku gdy weszłam na Twój blog to poczułam, żeby napisać do Ciebie...Tak się "wywnętrzyłam"...sorry i nie panikuj...lepiej już przestanę pisać...
Hej, Muszko :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czytasz!
Pisz, jak tylko będziesz miła ochotę :)
Chętnie przeczytam Twoje teksty.
Pozdrawiam serdecznie