piątek, 5 stycznia 2018

Zaufanie

20 lat temu, krótko po śmierci Andrzeja, postanowiłam sprzedać audi, którego
utrzymanie nie było na moją kieszeń.
Poprosiłam znajomego, żeby znalazł kupca, bo sama nie miałam siły na tego typu
rzeczy. Żyłam w permanentnej rozpaczy...
Janek poprosił mnie o zaufanie i zapewnił, że pomoże mi w sprzedaży auta.
Wcześniej zawoził do fotografa klisze, na moją prośbę, żebym miała pamiątkę.
W każdym razie, swoim zachowaniem nie wzbudzał moich wątpliwości...

Oddałam mu samochód, podpisałam umową sprzedaży. Szczęśliwie, jak mi się wydawało,
ze wspólnym kolegą. I nastąpiła cisza...

- Jasiu, może czas się rozliczyć za audi? Minęło ponad pół roku od podpisania umowy.
- Dośka, jasne, ale poczekaj jeszcze chwilę, bo to jest auto dla córki Marka i mechanik
musi je przygotować.
- OK!

Minęło kolejne pół roku, a ja czekałam na kasę. Niewielką, bo auto starej generacji, ale
jakąś.
Kilka razy dzwoniłam, ale bez odbioru. W końcu usłyszałam głos Janka:
- Nooo, mam dla ciebie 5 stów. Jutro mogę ci podwieźć.
- Ile? 500,-zł?! A reszta?
- Reszta niebawem.

Miałam wtedy sporo wolnego czasu i sprawdziłam ile kosztuje wywołanie zdjęć, które
przywiózł mi Jasiek i zażyczył sobie 150,-zł. ...Okazało się, że nie zapłacił więcej jak
30,-zł...

Byłam zdruzgotana wykorzystaniem mojej żałoby.
Pomyślałam, że odpuszczę draniowi i zapomnę o oszustwie.

Po kolejnych kilku miesiącach zobaczyłam mój samochód zaparkowany przy rynku!
- Jasiek, kiedy rozliczysz się ze mną za auto?! - zadzwoniłam jednak, bo nie wytrzymałam.
- Ale tego audika ukradli spod warsztatu samochodowego - usłyszałam odpowiedź
- Stoi na Raciborskiej!
- Jak to?! Jacy, ci złodzieje są niefrasobliwi...

Nigdy nie dostałam pieniędzy za samochód. Kontakt się urwał.

Ps. Proszę Was, miejcie ograniczone zaufanie!
A o moim, kolejnym zaufaniu, z 04.01.2018r napiszę pewnie długi tekst...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz