piątek, 11 maja 2018

Lubię to!

Czwartkowe popołudnie spędziłam z Ninką i Polą, w ogródku.
Pogoda była piękna, więc buty zrzyciłyśmy zaraz po wejściu na trawę.
- Ciociu, no to w co się bawimy? - zapytała Ninka z szelmowskim uśmiechem.
- Zaraz wymyślę w co, ale teraz bolą mnie plecy i muszę chwilę odpocząć.
Rzeczywiście kręgosłup bolał mnie okrutnie.
Kilka dni stania przy sztaludze, z paletą w ręce lewej, a pędzlem w prawej,
bez żadnych podpórek, nie dało o tym wysiłku zapomnieć...
- Nooo, ale długo jeszcze?
- Zaraz zacznie działać tabletka i się bawimy - odpowiedziałam, chociaż
nie wierzyłam w tak szybkie działanie pigułki.
"Najpierw -- powoli -- jak żółw -- ociężale" ruszyła ciocia do gonienia
dziewczynek po ogródku. Potem był berek, później propozycja postawienia drabiny.
Na chwilę odetchnęłam z ulgą na leżaku, bo zostałam mianowana publicznością
pokazów akrobatycznych.
Ale po kilku minutach podeszła do mnie Pola i ze znudzona powiedziała:
- Mama, babcia, nie! Dosia! - baw się!
"Baw się" oznaczało "ruszaj się, nie siedź!".
Najzdrowszym dla mnie pomysłem była zabawa w ciepło-zimno, bo nie wymagała
drastycznych ruchów...
Chwilę zastanawiałyśmy się jaką rzecz możemy chować.
Kilka propozycji nie uzyskało wspólnej akceptacji. Aprobatę uzyskały żelki!
Okazało się, że przegrałam tę grę, bo nie wzięłam pod uwagę umieszczenia ich
na drzewie!
Krążyłam długo, słysząc - ciepło, ciepło, ale szukałam na ziemi...

Żeby odwrócić uwagę od mojej porażki, zaproponowałam dziewczynkom spacer
na plac zabaw.
Szłyśmy sobie spokojnie, wspominając ubiegłoroczne lato...
Ninka pamiętała karmienie rybek, malinowy ogród, ...gdzie kradłyśmy malinki,
poziomki na alejce, itp.

Pola stanęła oniemiała na widok piastkownicy, po czym popędziła do niej jak
szalona.
Miała 2 latka, jak pierwszy raz robiła w niej babki... :)

Weszłyśmy do mokrego piasku i spojrzałyśmy na siebie. Czułyśmy, że przyszło lato.

- Ciociu, a pamiętasz, jak byłaś syreną w zeszłym roku?

Tego bałam się najbardziej... Bo bycie syreną odchorowałam.
- Nisiuniu, ten piasek jest za mokry, żeby mnie nim przykrywać. Poczekajmy jak będzie
cieplej...

Żeby uchronić się od reumatyzmu wymyśliłam skok w dal.
Nie był to dobry pomysł, bo ja również musiałam rywalizować z dziewczynkami.

Zdobyłam co prawda II miejsce, ale tylko dlatego, że Pola ma 3 latka.

Ps. Jakby moja babcia widziała, że robię takie rzeczy, ubrana w krótkie spodenki,
z 60-tką na karku... popukałaby się w głowę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz