sobota, 25 listopada 2017

Życie...

Za mną kolejny bardzo pracowity tydzień... Narzuciłam sobie chyba zbyt szybkie tempo,
bo muszę brać tabletkę przeciwbólową, żeby zasnąć.

Nie narzekam, bo jestem zadowolona z efektów pracy i swojej dyscypliny. Spoko :)

Zanim położę się do łóżka chcę Wam napisać o moim najnowszym odkryciu.

Ciekawość przebiegu życia sławnych ludzi towarzyszy mi od zawsze.
Uwielbiam czytać biografie.

"Wybitni ludzie też ludzie" jest moim numerem 1...



Nie czytam o życiu innych, żeby zaspokoić ciekawość.
Czytam, żeby poznać ich drogę, sukcesy, porażki, warunki w jakich żyli, zwyczaje...

Z prozaicznego powodu czyli wysilonych, przy malowaniu, moich oczu, zaczęłam
słuchać biografii przy pracy.

Wczoraj, po raz kolejny, doszłam do wniosku, że artysta, bez wsparcia to może...
zostać pochowany w zbiorowej mogile.

Leonardo da Vinci miał mecenasa, który karmił go, dawał mieszkanie, kasę... Mistrz 
miał tworzyć.
Michał Anioł podobnie.
Salvador Dali miał Galę, która jeździła po Paryżu metrem z jego pracami, pod pachą,
w poszukiwaniu nabywców.
Christian Dior, umarłby zanim rozpoczął karierę wielkiego krawca, gdyby przyjaciele
nie złożyli się na jego leczenie... 
Potem załatwili pracę w Le Figaro i zdopingowali do stworzenia domu mody.

Mogłabym wymieniać osoby wsparte przez innych bez końca...

Nie uda się nikomu, kto jest sobie sam sterem, żeglarzem, okrętem i ...oceanem.

Bez wsparcia przyjaciół, taty lub mecenasa, możemy unosić się tylko jak korek na wodzie. Kropka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz