wtorek, 29 listopada 2016

Andrzejki

Nie za lasami i nie za górami, ale dawno, dawno temu Andrzejki były
dla mnie wyjątkowym dniem.
Zaraz się rozryczę...

Nie, jednak nie będę płakała, bo to niczego nie zmieni.
Wystarczająco dużo już łez wylałam!
30-go listopada nasz dom był pełen gości, wszyscy pięknie ubrani, pachnący.
Ja, na to przyjęcie, przygotowywałam najlepsze potrawy jakie umiałam zrobić.
Musiałam bardzo nad sobą przy tym pracować, bo większość przyjaciół była
sybarytami. Oj, było mi gorąco...

Ciasta tylko nie piekłam, bo Andrzej prosił, żeby nie niepokoić straży pożarnej...

Zawsze było to święto śmiechu :)
Nie mogliśmy się rozstać.

Hmmm..., dzisiaj mieszkanie nie pachnie bograczem, pokój wygląda jak w salonie
meblowym, bo wszystko w pudłach gotowe do wyprowadzki, podłogi nie błyszczą,
bo po co... Dzisiaj nikt nie przyjdzie... Kolejne Andrzejki bez gości, śmiechu, zapachów...

Ale, zacznę chyba Andrzejki lubić inaczej.
Jako dzień przełomowy na krawędzi jesieni i zimy...
Już za ok. 30 dni dzień będzie się wydłużał, a nie skracał!
Ulice lada moment rozświetlą kolorowe światełka i nie będzie już tak czarno!

No i za kilka dni przyjdzie Mikołaj!

Kurcze, muszę napisać do niego list.
Dołączę zdjęcie, bo przyniesie mi skarpetki cerruti 1881...


1 komentarz:

  1. Nooo, Kochaaaana... "Kompozycję otwierają obłędnie miękkie, rozświetlające akordy mimozy, irysa oraz fiołka. Zostały one połączone wraz z pachnącą frezją, hipnotyzującym jaśminem, delikatną konwalią, orzeźwiającą bergamotką oraz subtelną różą."
    Bez komentarza.
    Resztą się już nie przejmuj... Jak nowe dzieło?
    Mnie od 12 lat Andrzejki kojarzą się już tylko z nastawianiem ciasta na piernik :| Robię to albo 29-go, albo 30-go. W zależności od natchnienia. Wszak wszystko wymaga natchnienia.

    OdpowiedzUsuń