niedziela, 27 listopada 2016

Moda wiodąca ...ale dokąd?

Obejrzałam dzisiaj reportaż z "La fashion week de Paris en 1909"... To była moda! Mnie się
podobała, a moja babcia byłaby zachwycona.
I powiem Wam, że doszłam do wniosku, że zaczęłam oceniać właśnie tak jak moja babcia,
wiele lat temu. Nie ma we mnie zgody na "modę wiodącą" typu dziury.

Starzeję się i tyle.

Babcia nigdy się nie "przebierała". Ubierała się ze smakiem, elegancko. Potrafiła szyć na maszynie,
więc ciągle miała nowe cichy, mimo biedy w sklepach.
Nie lubiła zwracać na siebie uwagi. Ale i tak była zauważana, bo to w czym chodziła było całością. W jej ubiorze nie było przypadków.

Jeden raz mnie zaskoczyła.
Pod koronkową, czarną bluzkę włożyła cielistą halkę. Zapytałam czy nie powinna założyć czarnej. Odpowiedziała, że nie chodzi w żałobie...
Widzicie to na zdjęciu.


W dzieciństwie właściwie tylko ona mi szyła ciuchy. Nawet mundurek szkolny miałam
uszyty, a nie kupiony. Kiecek bez liku... wiele włożyłam tylko raz, bo z nich wyrastałam.

Pamiętam udrękę przymiarek.
Nieustające pytanie dlaczego nie noszę haleczki...
Było to dla niej niezrozumiałe... Jedyny argument jaki przyjmowała to to, że drapią mnie
koronki. Nie mogła w to uwierzyć.

Albo koszmar od jesieni do wiosny:
- cześć babciu! - radośnie krzyczałam w progu jej mieszkania
- włożyłaś ciepłe majtki czy znowu przyszłaś goła?! - słyszałam w odpowiedzi :)

W dobie mody na pstrokate kolory (lata 80-te) poprosiłam ją o uszycie tuniki z tkaniny,
którą cudem zdobyłam. Po dwóch tygodniach zapytałam czy szyje. Odpowiedziała, że się
rozchorowała na widok tego materialu, boli ją głowa i na te kolory patrzeć nie może...
Wiele trudu kosztowało mnie przekonanie babci, że to modne, że nie trzeba zaszewek na wysokości
biustu i ma być w długości mini. To była batalia! :) Uwieńczona sukcesem, ale batalia.

Dobrze, że nie dożyła czasów gołych brzuchów... Pamiętacie jak kilka lat temu dziewczyny
śmigały w biodrówkach i króciutkich kurteczkach z odkrytymi brzuchami i plecami?

Albo, że nie widziała "sukienki" Doby na niedawnej gali...

Nie wiem też jakich słów użyłaby widząc w sklepie swetry z wyszarpanymi dziurami, albo buty
z ćwiekami. Nie wiem..., nie chcę wiedzieć.

Odejście z tego świata ma jednak zalety...

Czego jeszcze nie było w modzie? Może bielizny noszonej na ciuchach "zewnętrzych"?
Takie slipy lub figi na jeansach, albo biustonosz na swetrze...

1 komentarz:

  1. Heh, jako że się modą nie kieruję, a co za tym idzie - nie interesuję, to nie widziałam (na szczęście) tych ostatnich kreacji, które opisujesz. A Twoja Babcia, tak jak moja Prababcia i jej siostra (zwana przeze mnie Ciocią, a która mnie wychowała)... identycznie :D A jak ja się buntowałam... heh...

    OdpowiedzUsuń