poniedziałek, 11 czerwca 2018

Wdzięczność

Za mną dobry dzień, jestem za niego wdzięczna.

Ale... nie był taki dla wszystkich.
Wieczorem, przed zachodem słońca mknęłam przez pewną wieś.
W powietrzu unosił się zapach skoszonej łąki.
Zrobiłam duży wdech, żeby nasycić się cudownym zapachem.

I o mało nie udławiłam się tym powietrzem, bo zobaczyłam helikopter,
ratowniczy... "siedzący" w zbożu....  Miał włączone światła ostrzegawcze.

(to zdjęcie jest z internetu)

Szybko zorientowałam się, że dzieje się coś złego, drastycznego...
Na mijanej posesji stał ambulans, a ratownicy medyczni nerwowo kogoś
ratowali ...w ogródku, przed domem.
Nie zatrzymałam się, bo nie chciałam dołączyć do gapiów.
Mijałam grupki sąsiadów, którzy pewnie dopingowali medykom.
- Nie pomogę... Nie znam się na chorobach, wypadkach.... Oby ta sytuacja
skończyła się szczęśliwie.- pomyślałam ze smutkiem.

Pojechałam dalej, już leśną drogą.
Poganiał mnie kierowca TIR-a, ale po kilku minutach zrozumiał, że nie jestem w nastroju
do ścigania się.  Grzecznie jechał za mną i pewnie też myślał o zdarzeniu sprzed kilku
kilometrów...
Może nawet, jak ja, o wdzięczności za to, że możemy jechać drogą przez las i jesteśmy zdrowi, sprawni i ... świadomi?  Nie wiem.

Ja jestem wdzięczna za ten dzień, bo był dla mnie łaskawy i  miałam szczęście minąć nieszczęście...

Jestem wdzięczna TOBIE, i Tobie, i tobie... DZIĘKUJĘ za wszystko!

1 komentarz: