piątek, 1 czerwca 2018

Bezczelność

Zaparkowałam pod pracownią i zaniemówiłam...
Między kostką brukową zobaczyłam kwitnącego maka!
Schyliłam się nad nim i po cichu powiedziałam:
- Wiesz co? ...Nie masz prawa tu rosnąć, bo to miejsce nie dla ciebie.
Tu ma być gładko, kamiennie, rośliny na parkingu są niemile widziane,
więc to, że tu wyrosłeś uważam za bezczelność!

Na koniec uśmiechnęłam się do niego i pstryknęłam mu zdjęcie.



W pracowni robiłam sobie herbatę i myślałam o tym maczku.
- Skąd on się wziął w centrum miasta?
- Między kamieniami jest tak mało gleby, że trawa nie ma szans...
- Pewnie zaraz zginie w "tragicznych" okolicznościach.
Itd.

Pomyślałam też, że brakuje mi takiego nieliczenia się z okolicznościami,
warunkami, ...wręcz tupetu, żeby "zasiać się" gdziekolwiek.

Ale może ten mak wyrósł po to, żebym uznała brak bezczelności jako
zaletę? Nie wiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz