poniedziałek, 18 września 2017

Artysta

Był rok 1997, czyli 20 lat temu.
Przypadkiem znalazłam się w mieszkaniu rodziny dwupokoleniowej.
Na ścianach zobaczyłam dziesiątki obrazów. Odniosłam wrażenie, że
były malowane tą samą ręką.
Zapytałam:
- Czyje są te prace? Ktoś z państwa je namalował?
W odpowiedzi wskazano mi starszego pana, który był ojcem i dziadkiem.

Natychmiast wywiązała się między nami rozmowa.
Szczególnie zainteresowała mnie minatura olejna ze starym oknem chaty
i pajęczyną w miejscu szyby. Chciałam ją kupić.
- Nieeee, to nie jest na sprzedaż - odpowiedział z uśmiechem artysta.
Próbowałam przekonać go do sprzedaży tego obrazka, ale odmawiał.
Byłam zawiedziona.

Nasza rozmowa trwała jeszcze dobre pół godziny, jak pan Chrostek powiedział,
że nie chce mu się już malować, bo obraz olejny trudno sprzedać.
-
No, przecież chcę kupić ten z oknem i pajęczyną!
- Hmmm, wie pani, nie wszystko jest na sprzedaż....
- Doskonale pana rozumiem, ja też nie oddałabym tego obrazka nikomu.
Jest niezwykły!

Zaprosił mnie do swojej maleńkiej pracowni, najmniejszego pokoiku,
jaki może być w betonowym wieżowcu.
Zobaczyłam dziesiątki prac... Zachłannie oglądałam każdą z nich.

- Dosiu, idziemy już - usłyszłam z przedpokoju
- Moment, dajcie mi chwilę!

Miotałam się wśród obrazów i rysunków z pragnieniem wyniesienia czegokolwiek
z tej czarodziejskiej krainy....
Artysta patrzył na mnie z radością, zauważyłam.
- Cieszę się, że są jeszcze ludzie, którym podoba się to co maluję. He, he, he....
- Dlaczego się pan śmieje? - zpytałam - Ma pan talent!
- Talent może mam, ale nie mam na ZUS...

Zamarłam.
Nie mogłam uwierzyć, że tak zdolny człowiek ma problemy finansowe.

- Mam w portmonetce 150,-zł i chcę kupić coś od pana, proszę mi pokazać
co za tę kwotę może mi pan sprzedać.
Pokazał mi kilka prac, wybrałam jedną, wręczyłam gotówkę, i zobaczyłam
CZŁOWIEKA SZCZĘŚLIWEGO.

To historia z 1997 roku...

Ps. Zamówiłam u tego artysty kopię łąki Isaaka Lewitana.
Zapłaciłam za nią 450,-zł (20 lat temu), ale nie żałuję.
Znacznie odbiega od oryginału, ale kocham tę miniaturę.



2 komentarze: