niedziela, 24 września 2017

Porządek

Wychodząc z pracowni rzuciłam okiem na rozgardiasz, który w niej panuje.
- Nie daj Boże, żeby ktoś mi tu zrobił porządek... - pomyślałam - bo nie
znalazłabym niczego.

Kiedyś moja pracownia była "współmoja".
Był czas, że nie miałam innego wyjścia. Miało to jedną zaletę, że za czynsz płaciłam połowę.
Ta "spółka" miała też jedną, zasadniczą wadę. Nie znajdowałam swoich narzędzi pracy tam
gdzie je zostawiłam. Wierzcie mi, czas ich szukania doprowadzał mnie do szału.
Wspólokator starł się ułatwić mi pracę i wszystko porządkował, w sobie tylko znanym
systemie. ...A ja szukałam moich nożyczek, młotka, wkrętów, zawieszek... podczas
jego nieobecności.
Ten czas minął, dzięki Bogu, i pracownię wynajmuję sama.
Wiem, że taśma klejąca jest w stałym miejscu, jak sięgnę po ciążki, to też je znajduję...
Tuby farb olejnych mają swoje 2 koszyki, pędzle mają pojemnik, reszta stoi też
na swiom miejscu.
Pozostałe gliny, filce, druty... mają swoje kąciki.

Jeśli przyszełby ktoś do mojej pracowni i powiedział, ze zrobi mi porządek,
to z siłą Kólowej Śniegu powiedziałbym:
- Rządź sobie u siebie! To jest mój nieład! ...Nieład artystyczny!

Zresztą, w domu powiedziałabym to samo....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz