wtorek, 15 sierpnia 2017

Satysfakcja

Pan Karol trafił do mojej pracowni ze starym obrazem, do odnowienia.
Na płótnie było bardzo dużo ubytków farby i musiałam się bardzo postarać,
żeby je uzupełnić. Zrobiłam wszystko, żeby uzupełnienia nie były widoczne
gołym okiem.
Pan Karol był zadowolony.

Po jakiś czasie znowu mnie odwiedził i opowiedział o swoich podróżach
po świecie, o chorobie serca i w końcu o tym, że już nie wyjeżdża z Polski,
bo nie czuje się najlepiej.
- Ale wie pani, znalazłem sposób na oglądanie pięknych widoków
- O! Internet! - zareagowałam
- A gdzie tam! Ja nie umiem obsługiwać komputera. Chodzę po biurach
podróży i zbieram katalogi. Tam jest pełno pięknych zdjęć.
- No pewnie, każdy sposób jest dobry...
- Prenumeruję też czasopisma przyrodnicze.
- Super!

Myślałam, że to zwykła pogawędka, więc nie drążyłam tematu.

- Pani Doroto, namalowałaby mi pani taki obraz? - z kieszeni wyjął zdjęcie
wycięte z gazety. Przedstawiało wąską, kamienną uliczkę z południa Europy.
- Czy obraz ma być wierny tej fotografii?
- Tak, wszystko ma być tak jak tutaj. Te kamienie, odrapane mury, schody,
latarnie... wszystko! - podał mi również rozmiar obrazu.
- Panie Karolu, tu jest cała masa szczegółów...
 - Wie viel kostet das? - zapytał
- 700,-złotych.
- Ooooo, w Rybniku facet mi to namaluje za 450,-
- To okazja! Proszę z niej skorzystać! - uśmiechnęłam się

Rozstaliśmy się w miłej atmosferze.

Po kilku tygodniach na wyświetlaczu telefonu zobaczyłam, że dzwoni pan Karol.
- Ups!
- Pani Doroto, wybieram się do pani jutro. Będzie pani w pracowni?
- Będę, zapraszam.

Miałam jakieś przeczucie, że przyjedzie z problemem...
- Mam ten obraz w aucie. Chcę go pani pokazać. Pójdzie pani ze mną.
- No dobrze, pójdę.
Poszłam za zdyszanym, wielkim panem Karolem na parking. Wyjął obraz
i zapytał:
- Co pani o tym sądzi?
Spojrzałam na "dzieło" i wzięłam głęboki oddech...
- Nooo, temat się zgadza. Jest uliczka, kamienice, schody...
- Pani Doroto, ale to nie jest to co na zdjęciu!
- No to co ja panu poradzę? Chciał pan tanio, to pan ma tani obraz...
- Przemaluje go pani?
- Nie, nie ma mowy! To jest czyjeś dzieło, a ja nie będę nikogo poprawiać.

Wróciliśmy do pracowni. Pan Karol położył na stole swoje zdjęcie i kazał
mi namalować identyczny obraz. Już bez targowania się o cenę.

Namalowałam.
- No, to jest to! - usłyszałam jak zobaczył.
- Panie Karolu, cieszę się. - byłam zadowolona, że nie ma uwag - Polecam się na przyszłość.

Ta historia wydarzyła się prawie 10 lat temu.
Pan Karol jeszcze kilka razy korzystał z moich umiejętności, bo prawdopodobnie
uznał, że niska cena nie zawsze daje satysfakcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz