środa, 16 sierpnia 2017

Złość

Wczoraj do ogródka pojechałam okrężną drogą.
Nie dlatego, że tak sobie zaplanowałam, ale wjechałam w strefę deszczowych chmur i nie byłam pewna czy podjęłam dobrą decyzję.

Na czas rozjaśnienia się nieba pojechałam na osiedle, na którym mieszkałam dawno temu.
Chciałam zobaczyć jak się ma moja choinka.
Wsadziłam ją na skwerku, bo po świętach Bożego Narodzenia, nie miałam sumienia jej wyrzucić... Była maleńka, ale w donicy, miała korzenie.

Kiedyś już Wam o niej wspomniałam.

Wiosną, owego roku, choinka "podziękowała" mi za życie nowymi, zielonymi pędami.
Przechodziłam obok niej codziennie i szeptałam jej czułe słówka.
Bardzo cieszyłam się, że rośnie.
- Maluchu, jesteś o połowę mniejsza ode mnie, ale będziesz wielka! - to jedno ze zdań, które jej wysyłałam.

Po kilku tygodniach, jakiś drań, złamał jej czubek...
Wpadłam w złość!
Nie byłam w stanie odwrócić sytuacji. Bałam się, że moja choineczka padnie.

Do czasu jak tam mieszkałam obserwowałam drzewko, ale długo nie wykazywało chęci wzrostu.

- Chciałam dobrze, a wyszło... jak zwykle.

2 lata temu pojechałam na to osiedle, bo szukałam tam mieszkania.
Może nie pamiętacie, ale jak zobaczyłam moją choinkę to oniemiałam...
Była ze 3 razy większa od czasu jak widziałam ją ostatni raz.
Puściła drugi pęd wzrostu i w jakimś sensie dodała mi wiary, że MOŻNA... Mimo przeciwności losu.

Dziś odwiedziłam moje drzewko.
Jest już DRZEWEM!!!
Rośnie jak szalona! W górę, na boki!



- Jesteś wielka! - powiedziałam do niej z uśmiechem.
- Ale niesymetryczna... - odpowiedziała bezgłośnie.
- Kichaj symetrię! To twoja wyjątkowość! Jesteś piękna! I moja! Żyjesz! ...Nie masz pojęcia jak byłam wściekła, że cię ktoś zranił.

Ps. Mamy prawo do złości, jeśli ktoś niszczy to, o co dbamy.
Mam rację?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz