czwartek, 24 sierpnia 2017

Urlop

Nie mam prezesa, dyrektora, szefa...
Tak, sama decyduję o tym co robię i jak długo pracuję.

Pomyślicie, że jestem w luksusowej sytuacji... Moją odpowiedzią może
być tylko uśmiech, bo na inne odpowiedzi nie mam po prostu siły.

Nie mam siły, bo mój organizm powiedział mi właśnie:
- STOP!!!

Okazuje się, że to on jest moim szefem i wysyła mnie na urlop.
Ból kręgów szyjnych uśmierzałam tabletkami, przedramię smarowałam
żelem przeciwbólowym, ale jak już oczy odmówiły współpracy to znaczy,
że muszę odpocząć.

Faktem jest, że narzuciłam sobie wysokie tempo. Zrobiłam ostatnio bardzo
dużo. Moja pracownia "pęka w szwach".
Cieszę się, że wychodzą mi fajne rzeczy, że moja praca kiedyś zaowocuje...
Uwielbiam patrzeć na gości wchodzących do pracowni, na ich szeroko
otwarte oczy, na ich zaskoczone miny... To co robię jest właśnie dla tych
doznań, ich i moich.

Wczoraj do pracowni wszedł mój pryncypał - organizm.
- Wyrzucam cię na urlop! Wróć, jak wyleczysz zapalenie spojówek!


4 komentarze:

  1. Mój SZEF - to rozumie... Ale mnie nie chce posłać na urlop...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha,ha,ha... dobrze, że jest chociaż wyrozumiały...

      Usuń
  2. Życzę zdrowia i cierpliwości do "szefa" :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    https://coscudownego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń