czwartek, 6 kwietnia 2017

Mentorka

Jakie mam poczucie humoru, wiecie bo czytacie moje opowiadania.

Przyznaję, że bardzo lubię się śmiać, zwłaszcza z siebie.
Jednak mam jeszcze inne ulubione "obiekty"... Otóż są to ludzie, którzy chcą pokazać innym swoją wyższość, a z obiektywnego punktu widzenia nie mają do tego podstaw.

Kiedyś pracowałam w fajnym zespole. Ludzie byli inteligentni, błyskotliwi, mieli sporą wiedzę i m.in. poczucie humoru. Tworzyliśmy świetną ekipę.
Harmonię burzyła jednak Ela, która chciała nami dowodzić...

Pracowała tam najdłużej i nie mogła oprzeć się pokusie, żeby na każdym kroku, młodszych krytykować. Kierowniczka nie mogła patrzeć na permanentne wtrącanie się Eli do wszystkiego,
ale też nie chciała doprowadzić do konfliktu, więc usunęła się w cień.
Dała nam sygnał - rozkładając ręce, że mamy sobie z Elką radzić sami.

Znosiliśmy jej uwagi z pokorą, z uznaniem doświadczenia, ale wiedzieliśmy też, że nie należy jej podskakiwać, bo "ma plecy". Niemal codziennie opowiadała o swoim mężu, który był kierowcą naszego szefa.
Puszyła się nie do wytrzymania, jakby chciała nadrobić coś czego nie miała.
Górowała nad nami też wiedzą na temat przychodzących klientów, znała ich od kilku lat.
- To jest ważny klient, uważaj na niego - pogroziła kiedyś Ance
- Ale przecież jestem dla niego grzeczna, załatwiam jego sprawy szybko i bez problemów... A to, że czasami żartujemy...
- Ania, nie możesz się z nim tak "spouchwalać"! - syknęła

Anka spojrzała na mnie, ja na Magdę, w sekundzie pomyślałayśmy jedno:
- MAMY CIĘ!

Nie było to pierwsze słowo, które przekręciła.
Każdy ma prawo się pomylić i wcześniej nie widziałyśmy w tym nic złego.
Jednak "spouchwalać" dało nam pole do popisu.

Następnego dnia, jeszcze śmiejąc się na wspomnienie reprymendy, poszłyśmy dalej.

- Elu, a kim jest ten ważny klient, którego wczoraj obsługiwałam, a ty nie pozwoliłaś mi z nim żartować? - zapytała Ania prawie dusząc się ze śmiechu.

Nasza "mentorka" poczuła się doceniona.
- No, jak to, nie wiesz?! On jest prawą ręką prezesa w firmie (tu wymieniła nazwę dużego przedsiębiorstwa)
- Tak, wiem dla której firmy pracuje.
- Mój mąż go zna! - podniosła wysoko głowę
- Ale wytłumacz mi, dlaczego on jest aż tak ważny, żebym nie mogła z nim się pośmiać?

Ela uniosła brwi, spojrzała Ance prosto w oczy i powiedziała:
- Bo on w tej firmie jest taką PERSONĄ NON GRATA!!!

Jaka była nasza reakcja pewnie się domyślacie... Popłakaliśmy się ze śmiechu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz