poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Nerwy

U mnie, w domu, atmosfera nieco nerwowa...

Podobnie było kilkanaście lat temu. Wracałam z pracy i widziałam obraz po bitwie.
A to Giga miała rozwaloną powiekę, a to Mak krwiawiący nos.
Moje papugi prały się codziennie! Działo się to wiosną jak teraz.



Nie wiedziałam co jest powodem tych walk. Poszłam po radę do sklepu zoologicznego, w którym je kupiłam.
- A mają budkę lęgową? - zapytała pani po wysłuchaniu mojego problemu
- Nie mają...
- Jest wiosna. Samiec i samica potrzebują osłoniętego miejsca, powinny mieć budkę lęgową.
- Dobrze. Poproszę w takim razie budkę.
- A sianko?
- Jak jest potrzebne to też proszę - właściwie byłam przerażona ich rozmnażaniem, ale nie mogłam znieść tego rozlewu krwi.

Ustawiłam budkę, wyłożyłam ją siankiem i odetchnęłam z ulgą.
Na początku obserwowały drewniane pudełko z drzwiczkami i okienkiem, ale w końcu sfrunęły na nie i ucieszyłam się, że spełniłam ich marzenie.

Następnego dnia Giga walnęła Maka w dziób tak, że miał ranę.
Ręce mi opadły.
Wsiadłam w auto i po chwili byłam w sklepie zoologicznym.
- Proszę jeszcze jedną budkę lęgową, bo w domu mam teraz wojnę o budkę.

Właścicielka sklepu wybuchnęła śmiechem.
Pamiętała mnie, bo zawsze pogważyłyśmy chwilę.

- Przecież mają już dwie klatki, teraz będą miały dwie budki... - śmiała się
- Proszę sobie wyobrazić, że one do klatek wchodzą tylko po ziarenka, klatki nie spełniają swojego przeznaczenia. Jak teraz będą siedziały na swoich budkach, to wcale się nie zdziwię.
- Ale je pani rozpieściła... A to proso senegalskie, które pani im kupuje to jest przysmak, a nie pokarm podstawowy.
- Teraz mi pani o tym mówi! Po tylu latach!

Przywiozłam do domu drugą budkę. Różniła się od pierwszej nieznacznie, ale papugi to zauważyły. Chyba im się nie podobała...
- Trzeciej wam nie kupię, nie ma mowy!!!

Bitwy ustały. W pierwszej budce zauważyłam wygniecione sianko i z obawą czekałam na jajeczka.
- Co ja zrobię z ich dziećmi?! Przecież papugi przejmą władzę w moim domu!

Po kilku dniach zaskoczył mnie widok Maka siedzącego na dnie klatki, dziwnie się kokosił...
- Nic nie rozumiem... Mają dwie budki lęgowe, a ten siedzi w klatce...
Podniósł się po chwili, zdenerwowany moim wzrokiem.
Zobaczyłam, że wysiaduje jajko.
Jajko kurze, ugotowane na twardo i to w dodatku połówkę!
Oniemiałam!

Szczęśliwie, w budkach lęgowych nie poczęły się "dzieci".

W trakcie przeprowadzki pozbyłam się tych domków, bo uznałam że moje ptactwo jest już za stare na rozmnażanie.

Teraz mają już tylko jedną klatkę, na której siedzą. Kupiłam im nową, wielką - ale jej nie zaakceptowały. Siedzą więc na starej, tej z poprzedniego mieszkania.

Żeby zaoszczędzić sobie czas na sprzątanie wstawiłam tę starą do płytkiego pudła po jabłkach. Pomyślałam, że jak nabrudzą to karton wyrzucę i wstawię nowy.

Okazało się, że cięcie na drobne kawałeczki kartonu jest znakomitym zajęciem moich papug i bronią swojego dzieła zażarcie... Nie pozwalają wymienić na nowy.

Wczoraj musiałam pokazać kto tu rządzi i gryzącego mnie Maka obezwładnić na prawie sekundę. Chyba zrozumiał, bo po chwili się uspokoił.

Nie tylko ludzie się denerwują, zwierzęta również.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz