niedziela, 16 kwietnia 2017

Śmigus-dyngus. Brrr...

Mamy śmigus-dyngus...

To najbardziej przeze mnie nielubiany zwyczaj.
Jak ktoś mi życzy mokrego dyngusa to drętwieję.

Pamiętam te poniedziałki wielkanocne, kiedy wujkowie budzili mnie wcześnie rano lejąc na głowę jakieś podłe wody kolońskie. Ty był koszmar!
Potem te podwórkowe "zabawy" w uciekanie przed chłopakami uzbrojonymi w pojemniki z wodą...
Szybko przestałam mieć ochotę na wychodzenie z domu tego dnia, bo zwykle po świętach byłam przeziębiona.

Przez wiele lat nie chciałam wyjść nawet na klatkę schodową, bo i tam można było dostać strumieniem wody w twarz.
Nigdy tego zwyczaju nie zrozumiałam, wręcz buntowałam się przeciwko niemu.

Przyszedł czas, że uznałam że nic mi nie grozi, bo jestem dorosła, a oblewane są tylko dziewczyny młodsze ode mnie.
Ubrana w jasną sukienkę szłam ulicą, ciesząc  się ze słonecznej pogody.
Obok chodnika było ogrodzenie szkoły.
Przez siatkę widziałam nadbiegających gówniarzy z wiadrami w rękach.
Chlusnęli na mnie jakimś rzadkim błotem i zwiali.
Stałam osłupiała ze złości i bezsilności.
Byłam mokra od czubka głowy po stopy! Przyglądałam się tylko jak brudna woda ściekała ze mnie powoli. Było mi zimno.
Ale wierzcie mi, jakbym miała w torebce pistolet na gwoździe, nie zawahałabym się, żeby go użyć!

Znowu zrobiłam sobie przerwę w wychodzeniu z domu w "lany" poniedziałek.
Broniłam się przed wszelkimi zaproszeniami w ten dzień, byłam nieugięta.

Nie pamiętam jaki był powód mojej wizyty u znajomych, ale musiał być ważny, bo zdecydowałam się ich odwiedzić.
Z wiarą że nic złego się nie stanie, wsiadłam do autobusu.
Byłam jeszcze na schodkach, a tuż przed zamknięciem drzwi jakiś gnojek chlusnął na mnie wodę
z wiadra...
Kierowca zamknął drzwi i odjechał z przystanku, nieświadomy tego co się wydarzyło.
A ja stałam mokra, wściekła  i słuchałam współczucia pasażerów.
Dojechałam na miejsce i zobaczyłam uśmiechy Oli i Pawła.
Do dzisiaj nie wiem czy się cieszyli, że w końcu do nich przyjechałam, czy śmiali się z mojego wyglądu.

Dramatyczny dzień, a świąteczny...

Jeśli ma Wam się coś mokrego dzisiaj przydarzyć, to niech to będzie ewentualnie deszcz.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz