wtorek, 16 maja 2017

Klient

Właściwie powinnam już twardo spać, jak Wy, ale zdecydowałam się napisać coś banalnego, a może jednak ważnego...

Wczoraj miałam ochotę na coś słodkiego..

Podeszłam do czegoś w rodzaju przyczepy kampingowej z reklamami lodów,
gofrów oraz  innych łakoci i poprosiłam o gofra z bitą śmietaną i truskawkami.



- Nie ma truskawek, jest konfitura - usłyszałam od dziewczyny w budzie.
- Dobrze, proszę z konfiturą.

Przypomniały mi się gofry z sopockiego monciaka i ślina napłynęła do ust.

Na chwilę pani zniknęła z moich oczu, ale pojawiła się jak usłyszała rodzinę
wybierającą lody.
Przyjęła zamówienie na różne wariacje lodów, a ja cierpliwie czekałam na gofra.
Jak już wydała kilka porcji lodów zainteresowała się mną.
Po kilku minutach w milczeniu podała mi "smakołyk".
- Czy mogę prosić o serwetkę? - zapytałam
- Tu pani ma - burknęła, wskazując wzrokiem pudełko.

W lewej ręce trzymałam tackę z gofrem, w prawej plastikową łyżeczkę...
- Ok. Jakoś sięgnę do pudełka z serwetkami, mimo że jest na wysokości moich
oczu. - pomyślałam.
Włożyłam łyżeczkę do śmietany na gofrze i prawą  ręką próbowałam wyjąć
serwetkę w pudełka.

Okazało się że chyba byłam pierwsza w tej czynności, bo nie było żadnego
"punktu zaczepienia" i pudełko stojące pionowo przewróciłam, co spowodowało
wywrócenie się słoika z żelowymi łapkami.
Przeprosiłam.
Nadęta pani sprzedająca nie była zadowolona i poinformowała mnie, że należało
tylko wyciągnąć...

- Można wyciągać jak jest za co chwycić...- Ale tego już jej nie powiedziałam.

Odeszłam, z zapaćkanym jakąś konfiturą i pseudo śmietaną gofrem, i pomyślałam,
że to ona powinna wyciągać WNIOSKI z reakcji klientów.
Albowiem... TO KLIENT JEST JEJ PRACODAWCĄ!

Ja nie wrócę po gofra... Odradzę każdemu, kto będzie miał zamiar coś tam kupić.

Sprawdzona zasada mówi, że zadowolony klient przyprowadzi 1-go do 3-ech - następnych klientów.
Niezadowolony - zniechęci 30-tu...


2 komentarze:

  1. Jak byśmy razem poszli na zakupy, to by dopiero było. Bo moje wymagania pokrywają się z tymi, które pani reprezentuje, albo nawet je przewyższają. Dlatego Zosia nie lubi chodzić ze mną do kawiarni,czy na zakupy. Rzadko bywam zadowolony z poziomu obsługi, gdyż najczęściej obsługują mnie tacy, jacy winni pracować - na zgoła innych kierunkach..

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Oj, to nie idźmy razem, bo wywołamy wojnę konsumencką...

    OdpowiedzUsuń