sobota, 20 maja 2017

Opalenizna

Mam kilka zapachów, które lubię. Pomijając dobre perfumy, uwielbiam zapach skóry małych dzieci, zaparzanej kawy, koszonej trawy, rozkwitającego bzu, zadowolonej z miziania papugi, plasterków świeżego ogórka... i jeszcze kilku.
Ale wśród nich jest zapach mojego opalonego ciała.
Uwielbiam się opalać!
Nie muszę leżeć na leżaku, chociaż lubię, ale BYĆ w promieniach słońca kocham.
Mam jasną karnację, więc żeby opalić się na lekki brąz muszę przeżyć czas "czerwieni".
Te kilkanaście - czasem kilkadziesiąt, godzin zaczerwienionej skóry powoduje, że usuwam się
z życia publicznego, bo wzbudzam zainteresowanie graniczące ze współczuciem...
A ponieważ nie chcę, żeby ktoś popukał się w głowę na mój widok staram się kryzys przetrwać w ukryciu.
Właśnie tkwię w takiej "izolacji", bo w piątek bezchmurne niebo i czas spędzony w ogródku, sprawiły że jestem trochę opalona.
Opalona, to dobre określenie, bo pochodzi od palenia.
Jednak ja lubię zapach mojej spalonej skóry, czuję że jest mi ciepło... Czuję działanie słońca.


Ale...
Kilka lat temu spróbowałam ten zapach wywołać na siłę, lampą kwarcową.
Wiosna była zimna, jak w tym roku i brakowało mi zapachu spalenizny mojego ciała.
Wzięłam sprawę w swoje ręce i kupiłam kwarcówkę.
Przeczytałam instrukcję i pomyślałam, że przesadzają z tą ostrożnością i wyznaczaniem minut opalania.

Koniecznie chciałam chodzić w spódniczce, więc uznałam, że opalenie nóg jest priorytetem. Nakręciłam pokrętło na maksa i przez 15 minut obracałam się w niewielkiej odległości od substytutu słońca.
Po kilku godzinach skóra na moich nogach nie była tylko czerwona, była spalona i naprężona jak pergamin!
Może nie uwierzycie, ale nie potrafiłam chodzić!
Wiele godzin spędziłam w łóżku z mokrymi bandażami na łydkach, które były tak gorące jak kurczaki zdjęte z rożna...

Cierpiałam jeszcze kilka dni. Stanie w miejscu było katorgą. Zachowywałam się jak dziecko chcące siku... Dramat!

Nigdy więcej tej lampy nie włączyłam.
Chętnie oddam komuś, kto zastosuje się do instrukcji.

Ps. Artystom nie oddam, a nawet nie sprzedam! Nie ma mowy!  Bo poparzą się tak jak ja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz