wtorek, 13 czerwca 2017

List do Z.S.

Droga ...(nie, już nie droga) Zosiu.
Jutro przyjdzie do mnie nasza wspólna znajoma. Bardzo cieszę się na jej wizytę, bo nie widziałyśmy się wiele lat. Przez kilka godzin pracowałam w ciszy, bo aktualizował się komputer, więc myślami wróciłam do historii z 2005 roku. Oczywiście, wiesz o co chodzi...
Przeanalizowałam sobie ją dokładnie kolejny raz, ale pod innym kątem.
Znasz moją ocenę tamtej sytuacji, ale piszę do Ciebie dlatego, że spojrzenie na nią nieco mi się zmieniło. Pewnie obawiałaś się tego przez naście już lat...

Zosik, sfałszowanie tej umowy było tylko i wyłącznie w twoim (mała litera zamierzona) - W TWOM INTERESIE!!! TO BYŁA TWOJA UMOWA!!!
Załączniki do umowy były przez ciebie i twojego męża podpisane, dobrze o tym wiesz, bo byłam u was w domu na 2 dni przed wyjazdem na ślub siostry.
Tych załączników w dokumentach na wasze nazwisko nie odnaleziono...
Wiedziałaś, że po kilku dniach urlopu nie wrócę już na swoje stanowisko, bo dostałam zgodę na przejście do innego działu. To ciebie upoważniłam w sekretariacie do rozdysponowania dokumentów, które zostawiłam do podpisania szefom... Bo ci ufałam!
Jaki był koniec wiesz.

Piszę ten list, żeby inne osoby też spojrzały na pamiętne wydarzenie świeżym okiem.

Nie mam zamiaru cię szukać i rozliczać..., chociaż Lena obiecała cię dorwać, w swojej sprawie.

Nie jest też moim celem pytanie cię jak mogłaś zrobić coś co jest zwykłym ŚWIŃSTWEM.

Ale pozwól, że przypomnę ci... byłyśmy serdecznymi koleżankami, wspierałyśmy się w trudnych chwilach, pomagałyśmy sobie w pracy... Byłaś dla mnie wzorem pracowitości, na dowód tego załatwiłam ci lepsze - BARDZO DOBRE stanowisko.

Po krytycznym dniu przeżywałyśmy wspólnie dramat...

Potem dałaś mi nadzieję na pracę w twojej, nowej firmie. Tak bardzo się cieszyłam.
Nie dostałam tej pracy... mimo świetnej rozmowy wstępnej z właścicielami.
A może uznałaś, że jednak nie powinnaś mnie polecać? Może "zapaliła" ci się "czerwona lampka"... :)

Wiesz, że nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Włącznie z zawiezieniem twojego męża z dwoma kolegami i tobą, moim 4-osobowym autem... do Ostrawy, tak na pstryk!

Wymieniać dalej nie będę, bo szkoda czasu, ...sama wiesz.

A ja już wiem dlaczego na moje zaproszenie na ostatnią kawę, przed wyjazdem do Belgii, nie przyszłaś...

Tamtego dnia było mi bardzo przykro, ale dzisiaj wiem że miałaś powód.

Koleżanko była, masz mnie na sumieniu, już na zawsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz