Dochodzi 4-ta rano, a jakiś "niewyszymiany" facet drze mordę na całą okolicę.
Żałuję, że nie mam wiatrówki!
Andrzej miał pozwolenie na broń, jednak używał jej tylko do strzelania do tarczy.
W czasie długiej choroby potrzebował ciszy, ale jakiś wielbiciel głośnego łomotu, mu ją codziennie zakłócał.
- Jest wreszcie spokój - usłyszałam po powrocie z pracy.
- Tak?! Nareszcie! Jak go uciszyłeś?! Przecież mieszka po drugiej stronie podwórka...
- Strzeliłem z wiatrówki w rynnę obok jego okna. Wystraszył się...
Czasami warto wykorzystać broń, ...w obronie własnej.
Ps. Ale wyłącznie inteligentnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz