piątek, 28 lipca 2017

Czekam...

Był czas, kiedy miałam balkon zarośnięty bujnymi roślinami.
Potem przyszedł czas, że nie miałam balkonu, bo musiałam zamieszkać w innym mieszkaniu.
Tam były tylko okna. Było ich aż 7, ale w żadnym z nich nie mogłam postawić doniczek z kwiatami, bo "szeryf" na to nie pozwalał. Uważał, że to zbędne wydawanie pieniędzy.
Moją radością było jedynie umycie tych starych okien. Były drewniane, podwójne, z resztkami białego lakieru z czasów komuny... 7x2=14, czyli tyle okien wielokomorowych
myłam 2 razy w roku. Częściej nie byłam w stanie, bo za każdym razem mycie kończyło się ranami na rękach z powodu popękanych szyb.
Zdaję sobie sprawę, że to niewiarygodne, ale nie miałam wtedy wyjścia...
Aaaatam... było, minęło.
Dzisiaj mam okna, które nie kaleczą. Mam ich mniej, ale za to na cudne niebo!
Mam nawet wielki balkon, na którym wiszą doniczki z roślinami...

Kiedyś, gdy niemal z płaczem szorowałam stare okiennice, wyobrażałam sobie, że kiedyś będę miała gładką powierzchnię do umycia. Że na parapetach będą bujne kwiaty...

Czekałam na to długo, ale doczekałam się!
Teraz czekam na realizację następnych oczekiwań i wierzę że się urzeczywistnią,
...jak kwiaty na moim balkonie :)





2 komentarze:

  1. Piękny wpis, pełny emocji.
    Warto marzyć i czekać, przy odrobinie naszej pomocy i/lub szczęścia wszystko ma okazję się spełnić. Powodzenia!

    https://coscudownego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Magdo :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń