niedziela, 30 lipca 2017

Moc słowa

Ktokolwiek był moim pasażerem wie, że albo rozmawiam z nim albo milczę, bo skupiam się na prowadzeniu auta.
Nie znam nikogo, kto by zwrócił uwagę na radio.
W mojej rodzinie prawie wszyscy wiedzą, że radio nie jest włączone, bo nie pamiętam jego kodu.
Co, oczywiście, staje się niejednokrotnie anegdotą...
Kilka dni temu Ninka poprosiła o włączenie radia, bo znużyło ją moje opowiadanie o jednostce wojskowej, którą okrążałyśmy....
- Nisiu, nie pamiętam kodu, przecież wiesz.
- Ciocia!
Powiedziała jedno słowo, ale ja usłyszałam w nim:
- Wiem, że przypomnisz sobie.
- Nie wierzę, że nie "odpalisz" tego radia.
- Przecież jesteś duża i mądra.
- Poczekam, tylko spróbuj...
Nie macie pojęcia jak się sprężyłam.
Na pierwszym skrzyżowaniu sięgnęłam po książkę serwisową, bo wiedziałam, że ten kod kiedyś tam wpisałam.
Zielone światło nie pozwoliło mi na "wbicie" czterech cyfr...
- Nisiuniu, poczekasz do następnych świateł?
- Tak!
Minutowy postój, w oczekiwaniu na wolną drogę, pozwolił mi na wprowadzenie zapisanego kodu.
- Przykro mi, nie działa - stwierdziłam
- Ale, ciociu, jak to?
- No tak, nie umiem uruchomić tego radia...
Widziałam smutną minę Ninki w lusterku wstecznym i szlag mnie trafiał, że nie mogę włączyć dziecku muzyki.
- Spróbuję na następnym skrzyżowaniu. OK?
- Dobra - uśmiechnęła się
Niestety, znowu porażka...
Miałyśmy przed sobą jeszcze kilka kilometrów i kilka skrzyżowań ze światłami.
Pomyślałam, że nie poddam się i będę próbować do celu naszej jazdy.
Na kolejnych czerwonych światłach odszukałam kod do radia w telefonie.
Wprowadziłam szybko, i zapaliło się zielone.
Do ostatniego skrzyżowania podjeżdżałam już tak wolno, żeby zatrzymało mnie światło żółte. ...Czasami trzeba zwolnić, żeby mieć szansę. Ot, życie...
Spokojnie naciskałam "guziczki" w panelu radia.
Tadam!!!
Zagrało!
Przybiłyśmy sobie "piątkę" i doszłam do wniosku, że słowa motywacji mają MOC... Taką, w którą nie wierzyłam wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz