środa, 28 grudnia 2016

Czarny dzień w białe kropki

Dobrze, że nie muszę do Was mówić, bo boli mnie gardło.

Wtorkowe wiatrzysko tak schłodziło moją głowę, że dzisiaj czułam się fatalnie.
Wieczorem padłam pod wpływem gorączki. Tabletki chyba zadziałały, bo czuję się trochę lepiej.

Kilka godzin temu pomyślałam, że moja odporność fizyczna i psychiczna przekroczyła "czerwoną kreskę"...
Zwalona przeziębieniem i beznadziejnym nastrojem kolejny raz powiedziałam sobie, że nie poddam się i tym razem.

Ile razy będę musiała sobie to mówić?
Bóg jeden wie...

Może właśnie to, że nie mam warunków do chorowania stawia mnie na nogi?
Może świadomość, że nie pozwolicie mi się poddać, bo czytacie to co piszę?
Może dążenie do celu dodaje mi siły?
Może mam tu jeszcze coś do zrobienia, przeżycia, namalowania, przeczytania?
Może muszę zobaczyć i sfotografować wschody i zachody słońca z moich nowych okiem?

Nie wiem...

Tymczasem grzeję sobie wodę do kąpieli w wielkim garze na kuchence, udaję że odczuwam 18 st.C w pokoju i ...z nadzieją czekam na dobry dzień :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz