piątek, 30 grudnia 2016

Zjawisko

Wczoraj rano okazało się, że nie mam już co jeść.
W lodówce zostało jedno jajko, dżem truskawkowy i cytryna.
Jajo ugotowałam papugom, a na cytrynę z dżemem nie miałam ochoty...
Musiałam pojechać na zakupy.
Z półek sklepowych zgarnęłam jakieś podstawowe produkty, a po mięso 
musiałam stanąć w kolejce.
Przede mną były tylko dwie osoby.
- Spoko - pomyślałam

Za ladą krzątał się niezdarnie sprzedawca, którego nie lubię.
Facet wyraźnie cierpi w tej roli, bo jest nieuprzejmy dla klientów.
Wygląda jak wielka klucha. Taka zła na cały świat, że wszyscy
patrzą na nią z niesmakiem.

I właśnie wczoraj byłam świadkiem jak rozmemłany pan "klucha"
musiał obsłużyć klienta, którego określiłabym mianem pan
"kogucik".
Kogucik chyba z godzinę wcześniej wyszedł od fryzjera,
z włosami wystrzyżonymi wg najnowszych trendów. Ciuszki na
nim były markowe, kolorystycznie dobrane. Sylwetka wypracowana
w siłowni, ale bez "wrzodów pod pachami". Taka męska "lalunia".



Przyglądałam się dwóm, diametralnie różniącym się mężczyznom...

Pan Kogucik poprosił pana Kluchę o "karczek z indyka"...
- nie ma czegoś takiego - z drwiną odpowiedział Klucha
- no, kark, szyja z indyka... - Kogucik precyzował o co mu chodzi

Klucha ociężale podszedł do swojej starszej koleżanki i prawdziwie
rozbawiony, scenicznym szeptem powtórzył zamówienie klienta.
Wszyscy z kolejki to słyszeli.

Kogucik się wściekł.
- bardzo śmieszne! - krzyknął do Kluchy.
Klucha jakby w zwolnionym tempie realizował zamówienie. Po zważeniu
i przyklejeniu cenówki położył woreczek z szyjką ok. 1,5 metra od
Kogucika, tak na wysokości pani, która stała przede mną.

- a miałam nadzieję, że dwie osoby w kolejce to nie problem... -
pomyślałam patrząc jak kobieta podaje zawiniątko Kogucikowi.

- coś jeszcze? - zapytał Klucha
- tak, porcję rosołową z kurczaka - odpowiedział Kogucik
- jedną?
- tak, jedną.

Klucha znowu zrobił szyderczą minę po czym w żółwim tempie zapakował,
zważył i przykleił wydruk z wagi do woreczka z porcją.

I tym razem nie chciało mi się zrobić kilku kroków do klienta...
Rzucił woreczek również i tym razem jakby do klientki stojącej za
Kogucikiem.

Oooo! Tego było już za wiele!
Facet się tak wkurzył, że zapytał Kluchę dlaczego pani stojąca za min
musi podawać mu zakupy. ...I miał rację!

- proszę mi położyć to tutaj! - wskazał miejsce na szklanej półce, na
swojej wysokości

Klucha wziął do ręki woreczek i zatrzymał go w powietrzu, tam gdzie
powinien położyć.
Czułam w powietrzu napięcie.
Klucha jakby miał zamiar cofnąć rękę z woreczkiem w momencie gdy Kogucik
zechce go odebrać...
Zakompleksiona łajza chciała się zabawić, czując swoją przewagę.
Kogucik chyba przewidział co może się wydarzyć i zdecydowanym ruchem
dłoni wskazał miejsce gdzie Klucha ma położyć zakup.
Sprzedawca, niby już uprzejmie powiedział:
- no proszę - ale jeszcze trzymał w powietrzu woreczek
- nie! proszę to położyć tutaj!
Klucha nie miał wyjścia.

Kogucik pewnie nigdy już nie będzie robił zakupów u Kluchy. Odszedł rozgrzany do czerwoności...

Ja też będę się tego gnojka wystrzegać.
Zwłaszcza, że po tym incydencie był tak rozkojarzony, że 3 razy musiałam mu powtarzać czego sobie życzę...

Opisanie tego zajścia nie ma na celu krytyki obsługi klienta...
Chciałam zwrócić uwagę na zjawisko zawiści między mężczyznami.

To, że my baby, zazdrościmy sobie ciuchów, butów, sylwetki, paznokci, gładkiej cery i wielu innych rzeczy, to zjawisko stare jak świat.
Ale ja dopiero dzisiaj odkryłam, że faceci są równie zazdrośni o wygląd jak my!
Do tej pory myślałam, że ścigają się na umysły, na mózgi, bo kobietom to najbardziej "rajcuje".
A tu okazuje się, że są tacy panowie, którzy zazdroszczą innym panom topowej fryzury, wypracowanej sylwetki, ciuszków w rozmiarze M-L...


Mam szczęście, że jestem tylko ich obserwatorką. Ufff...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz