niedziela, 4 grudnia 2016

Pradziadek



Powinnam już iść spać, ale obudziły się we mnie pytania, może nawet pretensje.

Pamiętam z dzieciństwa mojego pradziadka... był już bardzo stary,  leżał w łóżku i z uśmiechem na mój widok wysuwał szufladkę nocnej szafki, żeby poczęstować mnie cukierkami.
Byłam bardzo małą dziewczynką... może miałam wtedy 3 latka, chyba nie więcej.

Po jego śmierci, na spotkaniach rodzinnych, mój dziadek opowiadał anegdoty z życia swojego ojca. Mówił niezwykle ciekawie, więc słuchałam zawsze z zainteresowaniem.

Pewna historia szczególnie utkwiła mi w pamięci.

Dziadek wspominał, kiedy to jego ojciec sprzedał kopalnię.
Właściwie 1/3, bo było jeszcze dwóch wspólników.
Były to lata 20-te ubiegłego wieku.

Dziadek pamiętał, że:
- szafa była pełna pieniędzy!
Uśmiechnął się wtedy promiennie.
Ale po chwili posmutniał i kontynuował:
- Ale ojciec kazał się wozić dorożką wokół rynku i moczył nogi w szampanie... roztrwonił wszystko! Mama zmarła na gruźlicę, wtedy nieuleczalną. Zostawiła nas czworo - tu wymienił imiona rodzeństwa - Nie radził sobie z nami, musiał ożenić się ponownie.

Tak, ożenił się mój pradziadek z dziewczyną o 18 lat młodszą. Urodziła mu jeszcze czworo dzieci. Poznałam ją, była takim cudnym okruszkiem, pamiętam. Uważałam ją za swoją prababcię. Zawsze się uśmiechała, kochałam ją...

Wrócę to moich pretensji....

Nie rozumiem jak ludzka nieodpowiedzialność, lekkomyślność, krótkowzroczność może odmienić los potomnych...?

Pradziadzio, żeby utrzymać rodzinę po hulaszczym trybie życia dorabiał jako pisarz...
Pisał analfabetom (w tamtych czasach było ich wielu) pisma, podania i tym zarabiał na utrzymanie rodziny.


Pradziadku mój, Stefanie, byłeś zwykłym egoistą!
Hulaką, bez wyobraźni!

Ale dziękuję Ci za dziadka Włodzimierza, który włóczył się ze mną godzinami po łąkach,
opowiadał niezwykłe historie i śpiewał przy goleniu arie operowe :)
...I bardzo mnie kochał! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz