niedziela, 11 grudnia 2016

Figurówki

Pakuję się dalej....
Wciąż brakuje mi jednak pudeł i pudełek, więc zwożę skąd mogę.
W piątek pojechałam do dużego marketu, bo tam wystawiają puste kartony dla klientów.
Ale żeby dotrzeć do miejsca, gdzie są składane trzeba przejść przez halę sprzedażową.
Nie miałam zamiaru robić tam zakupów, ale musiałam poudawać, że jestem czymś zainteresowana. ...Żeby nie podpaść ochronie. W końcu te pudła przeznaczone są dla ich klientów.

Mijałam kolejne regały pchając kosz na kółkach.
Nagle moje oczy zrobiły się ogromne! Zobaczyłam białe buty z łyżwami, podobne do tych jakie miałam w wieku 7-8 lat. Malutkie, białe, na obcasie...
Pamiętam, że duże pudło z łyżwami na gwiazdkę było spełnionym marzeniem :)

Tata zabierał mnie na lodowisko i uczył jeździć.
Ależ to była frajda...
Nawet miałam wtedy zamiar zrobić karierę łyżwiarki figurowej!
Poprosiłam mamę o uszycie specjalnej spódniczki, żebym wyglądała jak łyżwiarki w telewizji.

Mama uznała, że to nie może być tiulowa spódniczka, bo zmarznę, więc zrobiła mi ciepłą, z włóczki.
Spódniczka była kolorowa, śliczna! Miała dziesiątki, jak nie setki fałd.
Wyglądałam w niej uroczo. Jednak po pierwszej przymiarce wydała się nieco za ciężka, bo zjechała mi na podłogę.
Ratunkiem była gruba guma w pasie.

Na lodowisku byłam w niej jeden raz!
Niestety, spódniczka ważyła chyba kilka kilogramów i ledwo w niej mogłam się poruszać na tafli.

Nigdy jej już nie włożyłam, a moja kariera legła w gruzach.

Po jakimś czasie, kiedy umiałam już sama dziergać, postanowiłam wykorzystać włóczkę ze spódniczki na getry czy coś tam...
Nie uwierzycie, ale daję Wam słowo honoru, że spódniczka złożona na pół tworzyła pełne koło (czyli właściwie dwa, bo były dwie warstwy). Zmierzyłam centymetrem jej obwód na dolnej krawędzi i ...obwód miał 6 metrów! Fałda na fałdzie...

Mama się napracowała... ale nie o ilość fałd spódniczki chodzi w łyżwiarstwie figurowym :)

Dzisiaj pojeździłabym nawet w dresie........



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz