poniedziałek, 13 marca 2017

Śledzenie przesyłek

Właśnie zaczęłam eksperyment...

Niedawno wysłałam koleżance książkę listem poleconym.
Przesyłka nie dotarła w ciągu 2 dni, mimo że była priorytetowa.
- Hmm... Wolałabym, żeby nie zaginęła ze względu na dedykację autora.

Wpadłam na pomysł, że sama mogę sprawdzić gdzie utknęła, bo jest taka możliwość
dzięki monitoringowi Poczty Polskiej.
Wprowadziłam numer z potwierdzenia nadania i okazało się, że przesyłka nie "wyszła"
jeszcze z mojego urzędu pocztowego.
- Oooo... Jadę tam!
Był już wieczór, ale kolejka do stanowisk była długa. Pomyślałam, że tym razem czekanie
mnie nie obowiązuje.
Przemaszerowałam przez całą salę i głośno zapytałam panią stemplującą dziesiątki listów
o dział reklamacji. Ta chyba się wystraszyła mojej desperacji i wskazała mi boks kierownika.
Stemplem, w milczeniu.

Młody pan kierownik wydawał znaczki pocztowe jeszcze młodszym od siebie agentkom
z "terenu". Śmiali się, flirtowali a ja stałam w drzwiach jak intruz.
W końcu menadżer zapytał mnie o co chodzi.
- O reklamację.
- Proszę poczekać.
- A mogę usiąść? - przy ścianie stał stolik i 2 krzesła
Wyraził zgodę :)

Kilka minut obserwowałam ten "taniec godowy".
W myślach uśmiechałam się, bo przecież młodość ma swoje prawa.
Musiałam jednak zachować powagę petentki. Wyjęłam z torebki telefon i przeglądałam internet.
- Może to dobrze, że mam chwilę na ochłonięcie? - pomyślałam

Jedna z dziewczyn spakowała swoje znaczki do teczki i wyszła.

- Proszę o co chodzi? - kierownik zainteresował się moim problemem.
- Chodzi o list polecony-priorytetowy, który nie wyszedł z waszej placówki 2 dni temu.
- Skąd pani wie, że nie wyszedł?
- Z monitoringu na waszej stronie internetowej.
Chłopak poprosił o potwierdzenie nadania, wszedł na śledzenie przesyłek i odpowiedział:
- Ten list od nas wyszedł w dniu nadania, ale nie wiadomo gdzie teraz jest....
- Proszę?! Jak to nie wiadomo?!
- No bo na stronie jest jako nadany... (tu potwierdził datę i godzinę mojej wizyty na poczcie)
ale nie znamy dalszej drogi.

Wstąpił we mnie Hiszpan, chociaż przed tym się broniłam...

- Jak to nie znacie drogi?! Przecież temu służy monitoring! Macie stronę pozwalającą
na śledzenie przesyłek!
- Może odbiorca powinien sprawdzić na swojej poczcie.
- Odbiorca sprawdził i nie ma!

Zadzwoniłam w tym momencie do koleżanki, żeby pan usłyszał, że list do jej miasta
nie dotarł.
Była świadkiem dalszego dialogu, bo nie zakończyłam połączenia.

- Na pewno pokaże się droga przesyłki jak dotrze, bo placówka odbierająca wprowadzi
potwierdzenie otrzymania.

Parsknęłam śmiechem....

- Nie wydaje się to panu nielogiczne?! Po co mam śledzić przesyłkę, która już dotarła?
Przecież możliwość monitoringu ma za zadanie sprawdzać gdzie ona w danym momencie
jest!
- No tak to działa, nic nie poradzę... - sprawiał wrażenie bezsilnego
- Przecież to nie ma sensu! - nie dawałam za wygraną - A jak list nie dotrze w ciągu
następnych dni, to co?
- To po 14 dniach (o ile dobrze pamiętam) należy złożyć pisemną reklamację i czekać
na jej rozpatrznie 90 dni.
- Absurd jakiś... - pożegnałam się z kierownikiem i stojącą nad nim zniecierpliwioną
drugą dziewczyną, która namiętnie potwierdzała to co on mówi.

Zostawiłam parę w szklanym boksie i pomyślałam, że nie miałam do czynienia z profesjonalistami...

List polecony z książką podpisaną przez autora dotarł następnego dnia.
Monitoringu już nie sprawdzałam, bo po co... Koleżanka dała znać, że dotarł.

Wczoraj wysłałam pod ten sam adres paczkę. Będę ją śledzić. Sprawdzę jak ten monitoring
działa, zrobię eksperyment.


Jeśli nie działa tak jak powinien będę drążyć temat w Poczcie Polskiej.
Ale jak uznam, że spełnia swoje zadanie, to odwiedzę ponownie pana kierownika
i dam mu do zrozumienia, że powinien zrobić karierę w ...innej branży.

2 komentarze:

  1. No niestety... Tak mają, że listy nie są monitorowane. Jest tylko potwierdzenie przyjęcia i wręczenia. Drogę paczki (prawdopodobnie) będzie widać. Ceny rosną, a jakość usług wprost proporcjonalnie spada. Nawet na ich "wewnętrznym" podglądzie nie widzą, gdzie komuś list spadł pod biurko. Dlatego jak teraz kupuję wykrojniki, to mi wysyłają jako paczkę, bo raz gdzieś zaginęły wysłane listem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście... tylko drogę paczek widać :)

    OdpowiedzUsuń