sobota, 14 stycznia 2017

Dzień wątpliwości

Już nie nadążam!

Nie radzę sobie z komputerowymi programami graficznymi.
Nie potrafię zrobić oryginalnej sałatki.
Nie rozumiem słów zapożyczonych z innych języków.
Nie noszę dziurawych jeansów.
Nie potrafię nazwać nowoczesnego urządzenia, które widzę.
Nie rozumiem dlaczego baner reklamujący obniżkę ceny o np. 75% kłamie.
Nie zgadzam się na wykorzystywanie mojego numeru telefonu do oszustwa.
Nie umiem walczyć z bezsilnością, bólem, stresem....
Nie udaje mi się przekonać cierpiącego, że może być lepiej.
Nie mam siły na walkę z hipokryzją.
Nie jest mi łatwo pojąć instrukcję obsługi odkurzacza piorącego.
Nie, nie! Ja już chyba do wielu działań się nie nadaję....

Jednak wiarę w mój umysł obudziły wczoraj dzieciaki.
Tuż po przywitaniu się z nimi usłyszałam:
- Ciociu, wymyśl jakąś zabawę!
- Nudzicie się?
- Taaaaak, okropnie! Wymyśl coś!
- Hmmm.... nie wierzę!
- Ciociu, ciociu! Wymyśl coś!
O mało nie chwyciłam się za głowę, bo nie znajdowałam zabawy odpowiedniej dla przedziału wiekowego 1,5-14 lat....

- Ciociu.... wymyśliłaś?
- Dajcie mi 2 minuty.... - odpowiedziałam i mój mózg zaczął "parować".

Po dwóch minutach wciąż nie miałam pomysłu. Atmosfera robiła się napięta.
- Jak ja mam pogodzić wiedzę, umiejęstności i spryt tej czwórki - myślałam.
Mijała kolejna minuta i nic.

- Ciociu, nudzimy się! Wymyśl coś!
- Dajcie mi jeszcze chwilę.

Wiedziałam, że jak odpuszczę, to Agatka, Jasiek i Ninka chwycą za telefony lub tablety i zaczną grać. Najmniejsza Pola wyjmie z mojej torby komórkę i ... z kontaktu będą "nici".

Mój mózg pracował z prędkością komputera Pentagonu...
W końcu jakiś pomysł!
Chwycił!

Po kwadransie, prośba o następną zabawę....
W domu oprócz mnie dorosła była tylko babcia, która ...nie umiała pomóc.
- OK! Gramy dalej.... - nie poddawałam się

Postanowiłam wykorzystać zwykłe, plastikowe klocki do rywalizacji na czas.
Układaliśmy figury w tylko jednym kolorze, kto szybciej...
Ninka trochę narzekała, że "wszystko z czasem" :)

Dzieciaki, rozgrzane rywalizacją, same potem proponowały kolejne zabawy.
To było świetne popołudnie!
Zastanawiam się na jak długo wystarczy mi pomysłów na inicjowanie działań dzieci i młodzieży, żeby się nie nudziły.
No i z nadążaniem za ...tym światem....



3 komentarze:

  1. A spróbuj odpowiedzialność za wymyślanie zabawy przerzucić na dzieciarnię... Jak fantazja u Was rodzinna, to powinno chwycić. Mały konkursik z nagrodami, kto wymyśli najciekawszą zabawę. A potem w kolejności miejsc na podium te zabawy wprowadzać w życie ;) Wtedy Ci się Twój pentagoński komp nie przegrzeje... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha... tak robię, jak mózg zaczyna mi "parować". Jednak muszę podrzucać im pomysły. Za duży rozstrzał wiekowy :)

    OdpowiedzUsuń