niedziela, 15 stycznia 2017

Wolna z własnej woli

Właśnie podarłam zdjęcie mojej dawnej koleżanki.
Nie ze złości. Dla niepamięci, raczej..

W czasie kiedy internet nie był powszechnym narzędziem kontaktów międzyludzkich, korespondowałam z koleżanką z pracy, która wyemigrowała do Niemiec.
Znałyśmy się właściwie krótko, ale polubiłyśmy się już na pierwszym spotkaniu w firmie.
Była do mnie trochę podobna i może dlatego nawiązała się między nami nić babskiej sympatii.
Nie wiem. Nie jest to regułą.

Ala z rodziną wyprzedawała "majątek", żeby rozpocząć nowe życie za granicą.
Kupiłam od niej kilka rzeczy i zapewniłam, że będę o nie dbać jak dbała ona.

Wkrótce po wyjeździe przysłała mi list i zdjęcie pierwszego niemieckiego domu.
Była szczęśliwa, że mieszka w pięknym miejscu, że dostała pieniądze na start,
i że nie musi liczyć się z każdym groszem, jak w Polsce ... i że cieszy się z podjętej
decyzji.

Odpisywałam na każdy jej list niezwłocznie.

Może po roku korespondencji wyznała mi, że czasami opowiada o mnie właścicielowi
budynku, w którym mieszka.
- Hmmm...
Trochę to było dziwne, ale uznałam, że obustronnie cieszymy się kontaktem ze sobą i Ala
wspomina o mnie odbierając listy.

Po upływie może kwartału otrzymywałam listy z zachętą do odwiedzenia Niemiec.
Miałam mieć wszystko zapewnione, o nic nie musiałabym się martwić....
Przyjmowałam te zapewnienia z radością, jednak podchodziłam do nich ostrożnie :)

Upływały kolejne miesiące.
Ala coraz goręcej zapraszała. ...A mnie w domu jest najlepiej, więc odkładałam decyzję.

Nadszedł w końcu list, w którym Ala napisała o co chodziło.
Otóż Niemiec, u którego z rodziną wynajmowała mieszkanie, koniecznie chciał, żebym się
do niego przeprowadziła.
Nie mam pojęcia co Ala mu o mnie naopowiadała... Nie ważne. Wnioskuję, że były to same superlatywy.
W każdym razie odpisałam, że nie mam zamiaru wyprowadzać się z Polski, a tym bardziej
do obcego faceta!

Na odpowiedź Ali nie czekałam długo... I to był ostatni jej list.
Przyznała się, że jej mąż znalazł większe mieszkanie. Postanowili właścicielowi podziękować
i przeprowadzić się do lepszych warunków. Niemiec się wściekł!
- Przyjedzie Dorota, to będzie mi sprzątała, prała i gotowała! Możecie się wyprowadzać!!!

Ha,ha,ha,ha....
Prawdopodobnie Ala robiła u niego jako gosposia i się wkurzył!

Dorota, nigdy nie pojechałaby do Niemca nawet za złotego mercedesa.
Dorota jest wola z natury i nigdy nie pozwoli sobie założyć obroży.

Ona tak ma, ja ją znam :)

Dorota Was pozdrawia!

2 komentarze: