piątek, 3 lutego 2017

Brak połączenia


Jak reagujecie na taki ekran?
Serduszko jest.
Skrót graficzny kontaktu z innym człowiekiem jest.
Miłe zdanie "Bez Ciebie internet nie będzie taki sam" - jest.
A połączenia BRAK!

Na szczęście taki ekran widzę rzadko, ale jak się pojawia to w moim mózgu
coś przeskakuje... Czuję się jak w zamkniętym pudełku.

W pierwszej chwili pomyślałam, że to wina modemu. Od czasu do czasu muszę
wyjąć z niego baterię, żeby zadziałał. Próbowałam kilka razy... Nie udało się.
Pojawiła się w końcu strona mojego operatora z prośbą o zalogowanie.
Użytkownik - OK, hasło - OK, PIN - pudło!
Zapomniałam PIN-u!
- I co teraz?! - pomyślałam nerwowo, świadoma że mam ten PIN zapisany
na charakterystycznej karteczce, ale nie mam pojęcia w którym pudle jest...

Znalazł się po długich poszukiwaniach!
Mogłam się zalogować. Prawdopodobnie operator chciał przesłać aktualizacje
i blokując dostęp do sieci, wymuszał ponowne zalogowanie się.

Dla mnie to trochę chamska zagrywka, bo przecież można było uprzedzić,
zawiadomić, poprosić o przygotowanie się.... cokolwiek, byle bez zaskoczenia.

Są przecież w życiu różne sytuacje, czasami trzeba w necie zrobić coś natychmiast.

...O! Proszę, piszę właśnie plaster i mam komunikat...


Nie chcę przez to powiedzieć, że mój wpis jest niezbędny do życia, ale cenię sobie
swój czas i nie lubię jak go ktoś marnuje.

Wracając do pytania o Waszą reakcję na brak połączenia...
Nie denerwujecie się?
Może tylko ja mam jakieś "skrzywienie" i myślę, że jak coś do czegoś służy to ma działać?



2 komentarze:

  1. Jako numerologiczna "piątka" bywam nerwowa, jak ktoś lub coś usiłuje mnie wyrwać z mojego rytmu dnia. A z wiekiem stan ten pogłębia się coraz bardziej. Jak widzę na "ruterze" czerwoną diodę w miejscu łączności z netem, to przybieram podobną barwę. Wyobraźnia podsuwa mi konieczność wielokrotnego łączenia się z coraz to innymi miłymi paniami lub panami, z którymi za każdym razem muszę zaczynać rozmowę ab ovo, wysłuchiwać za każdym razem, co mam zrobić (nie pomaga moja wypowiedziana na wstępie jednym tchem historia wykonanych już czynności), kolejne rady, za każdym razem inne... A licznik leci i koszty rosną. Ja już tego nerwowo nie ogarniam i zapominam, jak się nazywam. Ostatnio poszłam po rozum do głowy i od razu mówię, że już wszystko zrobiłam, zresetowałam itp itd i na własną odpowiedzialność proszę o przysłanie "specjalistów". Jeśli mea culpa - to zapłacę. No i z reguły "już" na drugi dzień zjawia się dwóch panów, tracą godzinkę, albo dwie... No i okazuje się, że to wina operatora. Centralka we wsi malutka, nie wyrabia i nie ma wolnych "portów", więc zanim coś naprawią... Ech, szkoda gadać. O prędkości przesyłu danych już w ogóle nie wspomnę. Ale to i tak szybciej, niż jakieś LTE, które u nas wcale nie funkcjonuje... Uroki mieszkania w chacie za wsią :) Mam takie same odczucia, jak Ty. No i co z tego, skoro to działa tylko w jedną stronę. Czyli od klienta do oferenta. W drugą bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń