niedziela, 5 lutego 2017

Nigdy więcej...

Marzę o obiedzie, takim domowym, nawet o jednym daniu - drugim...
Nie pamiętam tak długiego czasu bez gotowanego jedzenia.
Mam dość serków, wędliny w plasterkach, sałatek i wszystkiego co
wrzuca się do żołądka, żeby nie zemdleć z głodu.

W sobotę przyjechała moja siostra z mężem, żeby pomóc mi przewieźć
ostatnie rzeczy ze starego mieszkania.
Lodówkę miałam pustą, więc poprosiłam Adriana, żeby przyniósł jakieś
jedzenie z pobliskiego ...a nie będę relamować tej firmy. W każdym razie
nazwa zaczyna się od M...
Poprosiłam, żeby kupił coś Kasi, sobie i dziewczynkom, a mnie taką zawiniętą
kanapkę z mięsem z kurczaka i dodatkami w środku.
Po ok. kwadransie jedliśmy już produkty firmy M....

Jeszcze przez jakąś godzinę siedzieliśmy w mojej nowej kuchni, dziewczynki
bawiły się tym co wyjęły z pudeł...W końcu trzeba było się rozstać. Moi najbliżsi
pojechali do domu, a ja do pracowni.

Po krótkim czasie prowadzenia samochodu zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego...
Pomyślałam, że to pewnie wysiłek fizyczny i ból pleców dają o sobie znać.

Na skrzyżowaniu, w centrum miasta, niechcący wjechałam na krawężnik.
"Odbiłam" kierownicą w prawo i zjechałam na chodnik.
Coś mi mówiło, że nie wolno tam pakować, ale odruch był silniejszy ode mnie.
Wysiadłam z auta i poszłam do sklepu po drugiej stronie ulicy.

Nie planowałam wcześniej robienia zakupów, ale szłam do Aldi jakby sterowana
pilotem...
Wśród regałów byłam już pewna, że dzieje się ze mną coś przerażającego.
Właściwie odbijałam się od pólek... czułam, że ludzie się mi przyglądają!
Wrzucałam jakieś jedzenie do kosza na kółkach.  Jak w amoku!
Rano okazało się, że kupiłam kilka puszek rybnych, jakiś gulasz angielski, serek
z ziołami, ser żółty w plastrach, szynkę.... Byłam zaskoczona zawartością lodówki.

Wracając do sobotniego wieczoru:
Po wyjściu ze sklepu z zakupami wsiadłam do mojej "żaby", odpaliłam.
W lusterku zobaczyłam niebieskie, migocące światła. Za chwilę, przy moich drzwiach,
pojawił się policjant.
- Zaparkowała pani w niedozwolonym miejscu. Proszę prawo jazdy, dowód
rejestracyjny, ubezpieczenie...
Wyjęłam z torebki dokumenty i podałam panu z tłumaczeniem, że nie wiedziałam
że nie mogę tutaj stanąć...
W przebłyskach świadomości zrobiłam zdjęcie lusterka wstecznego.




Po sprawdzeniu mnie w policyjnej bazie przyszedł z kolegą, który podstawił mi
do dmuchania alkomat.
Dmuchnęłam.
- Proszę mocniej.
Spróbowałam mocniej.
- Jeszcze mocniej.
Dmuchnęłam z całej siły.
- Dziękujemy. Proszę jechać, ale już nigdy tutaj nie parkować! - oddali mi dokumenty.
Powiedzieliśmy sobie "dobranoc" i odjechałam.

Moi Drodzy, nigdy nie przeżyłam podobnej sytuacji, nigdy!
Czułam się w sobotę wieczorem jak na jakimś haju...
Ten wrap z M... był moim jedynym posiłkiem tego dnia. Wcześniej nie jadłam,
ani nie piłam niczego co wpłynęłoby na moją poczytalność.
Kasia i Adrian są świadkami, że nic dziwnego się ze mną, w czasie ich wizyty,  nie działo!

Bardzo rzadko kupuję fastfudy, jedynie tylko w wyjątkowych okolicznościach.
Jednak po tym doświadczeniu wolę paść z głodu niż zjeść coś w czym może być
...coś co jest nielegalne.

Ps. Czapkę zostawiłam w pracowni... Dziwne jest również to, że po nią nie wróciłam,
bo powinno mi być zimno.

2 komentarze:

  1. Ciekawe... Może dziewczynki doprawiły Ci jedzonko czymś, co znalazły w pudłach, heh...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie! :) to wykluczone, hahahaha.....

    OdpowiedzUsuń