piątek, 10 lutego 2017

Dylemat

Kiedyś znajoma powiedziała mi, że lubi nosić okulary słoneczne, bo wtedy
"bezkarnie" może obserwować ludzi.

Rzeczywiście, jest to jakiś sposób na przyglądanie się innym. Ja takiej potrzeby nie mam.

Występuje u mnie wręcz takie "skrzywienie", że nie lubię być obserwowana.
Byłam zdziwiona, że ktoś w ciemnych okularach chciałby za mną wodzić wzrokiem.
Ale cóż, ludzie mają różne zainteresownia, jak powiada mój kolega.

W sytuacjach kiedy muszę być świadkiem, na przykład rozmowy dwóch osób,
czuję się niezręcznie.  Mało obchodzi mnie to dlaczego ze sobą w taki sposób
rozmawiają, tak a nie inaczej się zachowują - obojętnie jakie jest natężenie emocji
...wszelakich.

Przyznaję, że nie wiem co ze sobą zrobić gdy zakochana para, w mojej obecności,
manifestuje swoją miłość... lub walczy ze sobą na racje.
Mam wtedy ochotę zniknąć jak kamfora i nie uczestniczyć biernie w tych relacjach.
Hmmm, jednak nie jest to możliwe. Czasami MUSZĘ być świadkiem fragmentów
życia innych.

Wczoraj właśnie, zupełnie przypadkowo, stanęłam w kolejce do kasy za "świeżym"
małżeństwem. Tak mi się wydaje...
Z ich zakupów wynikało, że urządzają sobie wspólne gniazdko.
Mieli błyszczące obrączki na palcach i kosz pełen rzeczy na nową drogę życia.



Po kilku minutach żałowałam, że stanęłam za nimi. Ale przecież nie  mogłam przewidzieć
tego co usłyszę...

Przyglądałam się przez kilka minut parze wrogów, nie przyjaciół.

Ona, blondynka z warkoczykami, łagodnie i szeptem zadawała pytania mężowi.
Może nie była przekonana do kupna przedmiotów wykładanych na taśmię kasjerską...
On, wysoki blondyn, fukał na nią podniesionym głosem.
Nie wiedziałam o co chodzi...

Nie czułam się rozjemcą w tej sytuacji, ale moja torba była gotowa walnąć blondyna
w łeb!

Wyobraziłam sobie jaki był miły, ciepły, obiecujący miłość i opiekę, jak zabiegał
o nią. Ona prawdopodobnie miała nadzieję, że ten wysoki facet będzie dla niej
wsparciem, pomoże jej w stworzeniu przytulnego domu... kochającej się rodziny.
A tu cios! Wysoki blondyn boksuje emocjonalnie blondynkę z waroczykami, żeby
pokazać, że teraz to on jest samcem alfa...

Obserwowałam tę dziewczynę, "kurczyła się" się po każdym usłyszanym słowie, zdaniu.
On - jak mierny aktor, demonstrował swoją wyższość nad żoną.

Szlag mnie trafiał.... Już miałam iść do innej kolejki, żeby na to nie patrzeć.

W myślach wspierałam blondynkę z warkoczykami... Mówiłam jej, że ma dwa
wyjścia - albo pokornie zawsze już znosić próby dominacji męża, albo powiedzieć:
.... i tu się zacięłam, bo nie wiedziałam co mogłaby mu powiedzieć.

Nie wiedziałam, bo na szczęście nie miałam takiego doświadczenia....

2 komentarze:

  1. Tiaaaa... Czarno to widzę. Może nie zabiegał. Może dziecko w drodze i pod presją, a teraz odreagowuje... Albo taki wredny typ po prostu. A ona albo będzie znosić latami jego szykany i całkiem straci poczucie własnej godności i wartości, albo wcześniej, czy później po prostu stwierdzi, że ani dnia dłużej...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wyglądała na silną... pewnie będzie znosić tyrana

    OdpowiedzUsuń