Jak zobaczyłam wczoraj w oknie ciemne, ciężkie i pędzące chmury pomyślałam, że znowu czeka mnie dzień bez słońca...
- Pewnie znów wszyscy będziemy oschli, rozdrażnieni i nikt nie będzie się uśmiechał.
Stałam patrząc na kłębowisko chmur i wydawało mi się, że są z 10 metrów nade mną.
- Hmmm... nawet mi się to podoba, czuję się jak ptak...
Po chwili moje papugi usłyszały, że chodzę po domu i zaczęły mnie przywoływać.
Wzięłam filiżankę z kawą i usiadłam w ich pokoju przy stoliku.
Mak przyleciał do mnie slalomem! Nigdy w ten sposób nie fruwał... Usiadł mi na głowie, delikatnie mnie dziobał, co oznacza, że mnie kocha :) Zrobił jeszcze kilka kursów do klatki i z powrotem.
Usiadł mi w końcu na ramieniu i boczkiem zszedł w dół do dłoni. Prawą ręką go miziałam, a Giga zachęcona moim przywoływaniem usiadła mi na głowie.
Tak trwaliśmy sobie przez kilka minut, wymieniając serdeczności.
Niestety zadzwonił telefon i czar prysł.
Musiałam "zejść na ziemię" i pomyśleć o moim gruzie, który chciała odebrać firma zajmująca się oczyszczaniem miasta.
Wieczorem, już w pracowni, uzmysłowiłam sobie, że to był naprawdę dobry dzień.
Osoby, z którymi miałam styczność były miłe... Załatwiłam szybko kilka spraw urzędowych, kupiłam piękne, czerwone jabłka, ucieszyłam się książką w twardej okładce, sprzedałam obrazy, usłyszałam o szczęściu koleżanki, zamówiłam montaż routera... Fajny dzień, słowo!
Idę spać z nadzieją na kolejny dobry dzień.
Ps. Zapowiadają deszcz... Ale kto lub co nie potrzebuje wody?
Miejcie udany dzień! :)
Dżiiiżassss, ale masz widok. Normalnie gryzę pazury z zawiści... Bezinteresownej - oczywiście. Żebyś sobie o mnie nie myślała brzydko :)
OdpowiedzUsuńTe papagajki też masz super. :D A telefony tak już mają, że dzwonią w najmniej odpowiednim momencie, heh...
A ja Ci udanego dnia jutrzejszego życzę. Niee, no następne też niech będą udane. <3
hahaha, dziękuję Michasiu <3
OdpowiedzUsuń