Dostałam wczoraj bardzo dużo serdeczności... To był cudny dzień!
Zadzwoniło kilka kochanych osób, żeby przy okazji życzeń trochę sobie
ze mnie pożartować i pośmiałam się z nimi.
Zadzwoniła między innymi moja bratanica Agatka i obiecała zrobić jakąś pyszną
potrawę z krewetek, jak przyjadę do Gdańska.
Pół godziny później zadzwonił jej brat, Jasiu.
Złożył mi bardzo długą listę życzeń z prośbą, żebym je sobie zanotowała
i odhaczała to co się spełni. Ostatnim życzeniem było:
- ciociu, i żebym cię nie udusił jak będę cię ściskać!
No tak, tego sobie również życzę, bo pewnie już mnie przerósł. :)
Zapomniałam go zapytać kiedy odda mi moje miśki...
Zawsze wyjeżdżał ode mnie z misiem pod pachą. Nie skutkowały żadne
argumenty rodziców, typu - że ma już ich dużo, że nie ma miejsca w aucie,
że podobnego już dostał, że ma zostawić cioci...
Nigdy nie protestowałam, bo wiem co to słabość do pluszowych miśków.
Niejednokrotnie obce osoby, goszczące w moim domu, zastanawiały się
czy mieszkają ze mną dzieci. Ale nie zadawały tego pytania, więc się nie
tłumaczyłam. Lubię je i już!
Teraz śpią w pudłach, i czekają na swoje miejsce.
Niektóre tylko są na wierzchu, w tym bałaganie...
Moje misiaki mają charakter.
Każdy jest inny i każdy ...myślący.
Mózg ma dla mnie znaczenie, nawet ten pod pluszem!
Ja to kiedyś lubiłam taki z jajkami na grzance... Ale z wiekiem mi przeszło... W Zakopcu na Krupówkach w lokalu (wchodziło się po schodkach przylepionych do budynku), którego nazwy nie pamiętam, podawali przeeepyszne grzanki z mózgiem i rydze smażone w maśle... Mniam...
OdpowiedzUsuńAle wracając do inteligentnych i charakternych miśków... Nie mam. :( Ale zawsze marzył mi się chociaż jeden tak z aukcji charytatywnej "Podaruj misia" na Allegro... Co roku przed pokazywali w TV i zawsze głośno (podkreślone i z wykrzyknikiem) wszem i wobec wychwalałam, że cudne i że bym chciała... A jak już któregoś roku pokazali miśka Michalinę w jakiejś superaśnej sukience... No cóż jakoś nikt się nie domyślił. Nie podarowali... :( Może sobie sama kupię... Kiedyś...