niedziela, 26 lutego 2017

Nie jestem zdolna do wszystkiego

Właśnie przeczytałam, że:
"(...) każdy z nas robi rzeczy, o których nigdy nie pomyślałby, że jest do nich zdolny"
Richard Paul Evans, Szukając Noel

...Rzeczywiście, kto mnie zna, nie przypuszcza, że potrafię na stoisku z zabawkami włączać wszystkie dostępne przyciski, żeby zabawki zagrały.
Włączam i uciekam na dział ...owocowo-warzywny :)
Moja siostra była kiedyś współwinna temu jazgotowi.
Zwiewałyśmy razem.

Robię czasami rzeczy o których nie pomyślałabym, że jestem do nich zdolna, ale robię też rzeczy o których myślę wręcz odwrotnie, a efektu później żałuję.

Tak było 3 lata temu, kiedy w ogródku postanowiłam zbudować coś w rodzaju płotu, parawanu, miejsca na przebranie się, umycie ...
Poza tym ów płotek miał zasłonić paskudny kompostownik.
Wymyśliłam, że uplotę go jak plecie się koszyki - z wyciętych gałęzi przerośniętego żywopłotu.

Widziałam to już oczami wyobraźni, ale zdałam sobie sprawę, że on musi być stabilny, czyli niezbędny jest jakiś fundament.
Poprosiłam męża siostry, żeby wykopał mi rów według mojego planu. Zrobił to i mogłam przystąpić do dzieła.

Kupiłam piankę montażową i zadowolona zabrałam się do roboty. Ułożyłam cegły, wbiłam między nie najgrubsze gałęzie i uznałam, że jestem przygotowana do roli budowlańca.
Jak to nie jeden fachowiec, rzuciłam za siebie ciężki młotek, którego już nie potrzebowałam.

I...

Nagle usłyszałam syk...
Nie wiedziałam co się dzieje, ale czułam, że coś klejącego na mnie opada od tyłu. Przed sobą zobaczyłam mnóstwo piankowych kuleczek, które we mnie nie trafiły. Pęczniały w oczach.

Domyśliłam się, że młotkiem trafiłam w spray z pianką montażową i eksplodował.
Obserwowałam pączkującą substancję na ziemi, wiedziałam, że pączkuje ona również na moim ciele i włosach...

W ogródku byłam sama, nawet sąsiadów wtedy nie było.

- Co ja mam z tym zrobić?!!! - wpadłam w panikę.
Bąbelki rosły i twardniały!
Zaczęłam zgarniać z siebie tę paskudną lepką masę. Dłonie miałam poklejone.
- Oczyścić ręce!!!
- Czym?!
- Woda nie zmyje, może piasek!

Włożyłam ręce do baniaka z piaskiem, a piasek się połączył z pianką i ledwo ruszałam palcami...
-
- Muszę mieć czyste ręce, żeby zadzwonić po pomoc!

Wiedziałam, że jak się poddam to ze mną koniec. Nie będę w stanie wybrać numeru do kogokolwiek.

- Nóż! - wpadłam na pomysł, żeby zeskrobać to co jeszcze nie zastygło do końca.
Przykucnęłam, żeby oczyścić dłonie nożem.
Okazało się, że moje uda przykleiły się do łudek! Byłam w krótkich spodenkach, a mój cały tył - od stóp do głowy był pokryty pianką.
- Nie dam rady! Czas na śmierć w męczarniach...

Mocowałam się z tym sklejeniem dłuższą chwilę, ale w końcu stanęłam na równych nogach.
- Jest OK, teraz już dam radę.
Na stojąco zeskrobałam ile się dało z palców, żeby zadzwonić do siostry.

Opowiedziałam Kasi co się stało... Ta próbowała nie płakać ze śmiechu, ale kazała mi przyjechać do siebie.

Odczekałam jeszcze chwilę, żeby nie wsiadać do auta z niezastygłą pianką. Mogłam się tym razem przykleić do siedzenia w samochodzie...

To jak wyglądałam jest nie do opisania... Nawet nie chcę tego pamiętać!

Jak siostra mnie zobaczyła to wydała tylko polecenie mężowi, żeby pojechał po jakieś pilniki, pumeksy... cokolwiek do zdzierania.

Nalała mi wody do wanny i kazała się moczyć...

Byłam posłuszna jak baranek, bo Kasia była moim jedynym ratunkiem. Liczyłam się nawet z obcięciem poklejonych włosów, ale jakimś cudem i cierpliwością, wyczesała mi piankę montażową z głowy.

Do domu wróciłam ze śladowymi ilościami zabójczej substancji i z dozgonną obietnicą, że nie będę robić rzeczy do których nie jestem zdolna.

Ani moja postura, ani psychika nie spełniają warunków budowlańca...

Ps. Parawan stanął, uplotłam go, jak zamierzałam. Ale już bez "nonszalancji" fachowca...

4 komentarze:

  1. ... A konkretnie do czego chciałaś tej pianki użyć? Bo skrobię się w głowę, skrobię i jakoś nie mam wyobraźni...
    Buhahahaha... Kurcze, hahahahaha... Swoją drogą jakbyś tym młotkiem chciała trafić w piankę, to na 100% by Ci się nie udało :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na 100% by mi się nie udało! :)
    Piankę wpuszczałam między cegły i pionowe gałęzie, żeby płotek się nie przewrócił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a ja - melepeta - męczyła bym się z cementem

      Usuń
  3. hahaha... jakbym wiedziała co mnie spotka też męczyłabym się z cementem

    OdpowiedzUsuń